A potrzeba mało

Tekst Ewangelii (Łk 10,38-42): W dalszej ich podróży przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła». A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba <mało albo>tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona».


Komentarz: Rev. D. Bernat GIMENO i Capín (Barcelona, Hiszpania)

«A potrzeba mało [tylko jednego]»

 

Dzisiaj widzimy Jezusa boskiego i ludzkiego: jest zmęczony podróżą i zatrzymuje się u pewnej rodziny, którą bardzo kocha, w Betanii. Przy okazji pokazuje nam, co tak naprawdę jest “najważniejsze”.

W postawie dwóch sióstr widoczne są dwa sposoby przeżywania chrześcijańskiego powołania: życie aktywne i życie kontemplacyjne. Maria, «siedząca u nóg Pana»; Marta, uwijająca się koło rozmaitych posług i zajęć, zawsze usłużna i zadowolona, ale zmęczona (cf. Łk 10,39-40.42). —«Spokojnie», mówi jej Jezus, «ważne jest to, co robisz, ale potrzebujesz odpoczynku, a ważniejsze jest nawet to, abyś odpoczęła przy Mnie, patrząc i słuchając Mnie». Mamy integrować oba te modele życia chrześcijańskiego: żyć jak Marta i jak Maria. Mamy być uważni na Słowo Boże i czujni, ponieważ ruch i hałas codziennych dni często zakrywa obecność Boga. Życie i moc chrześcijanina trwają i wzrastają tylko dzięki włączeniu w prawdziwą winorośl, z której płynie życie, miłość, chęć podążania naprzód… i bez oglądania się za siebie.

Więszkość z nas jest powołana przez Boga do bycia jak “Marta”. Nie możemy jednak zapomnieć, że Pan pragnie dla nas stawania się coraz bardziej jak “Maria”. Jezus Chrystus nas także wezwał, byśmy “obrali najlepszą cząstkę” i nie pozwolili jej sobie nikomu odebrać.

On przypomina nam, że nie jest najważniejsze to, co możemy uczynić, ale Słowo Boga, które oświetla nasze życie i w ten sposób, dzięki Duchowi Świętemu, nasze dzieła będą nasycone miłością.

Odpoczynek w Bogu jest możliwy tylko wtedy, kiedy doświadczamy Jego prawdziwej obecności w Eucharystii. Modlitwa przed tabernakulum!: oto największy skarb dla nas chrześcijan. Wspomnijmy słowa ostatniej encykliki Św. Jana Pawła II: O Eucharystii w życiu Kościoła. Pan ma nam wiele do powiedzenia, więcej niż przypuszczamy. Szukajmy więc momentów ciszy i pokoju, aby Go spotykać i w Nim na nowo odnaleźć siebie samych. Jezus Chrystus zaprasza nas dziś do dokonania wyboru «najlepszej cząstki» (Łk 10,42).

Chcielibyśmy jakiś znak widzieć od Ciebie

Tekst Ewangelii (Mt 12,38-42): Wówczas rzekli do Niego niektórzy z uczonych w Piśmie i faryzeuszów: «Nauczycielu, chcielibyśmy jakiś znak widzieć od Ciebie». Lecz On im odpowiedział: «Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza. Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni wskutek nawoływania Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz. Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw temu plemieniu i potępi je; ponieważ ona z krańców ziemi przybyła słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon.


Komentarz: + Rev. D. Lluís ROQUÉ i Roqué (Manresa, Barcelona, Hiszpania)

«Nauczycielu, chcielibyśmy jakiś znak widzieć od Ciebie»

Dzisiaj kontemplujemy w Ewangelii niektórych nauczycieli Prawa i faryzeuszy liczących na to, że Jezus potwierdzi Swoje boskie pochodzenie jakimś cudownym znakiem (por. Mt 12,38). Dokonał już wielu, wystarczająco, aby potwierdzić nie tylko że pochodzi od Boga, ale że jest Bogiem. Ale pomimo licznych cudów, nie wystarczało im: nie ważne ile by dokonał, nie uwierzyliby.

Jezus, w proroczym tonie, korzystając z cudownego znaku Starego Testamentu, ogłasza Swą śmierć, pogrzeb i zmartwychwstanie: «Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi» (Mt 12,40), wychodząc stamtąd pełen życia.

Ci z Niniwy, przez nawrócenie i pokutę, odzyskali swoją przyjaźń z Bogiem. My także, przez nawrócenie, pokutę i chrzest zostaliśmy pogrzebani z Chrystusem, i żyjemy dla Niego i w Nim, teraz i na zawsze, zrobiwszy prawdziwy krok “paschalny”: przejście ze śmierci do życia, z grzechu do łaski. Uwolnieni z niewoli szatana, stajemy się dziećmi Bożymi. To “wielki cud”, który ilustruje naszą wiarę i nadzieję do życia miłując jak Bóg chciał, aby w pełni posiąść Boga Miłości.

Wielki cud, zarówno ten Wielkanocny Jezusa, jak i ten nasz przez chrzest. Nikt go nie widział, bo Jezus wyszedł z grobu, pełen życia, i my z grzechu, pełni boskiego życia. Wierzymy i żyjemy unikając popadania w niewiarę tych, którzy chcą zobaczyć, aby uwierzyć, lub tych, którzy chcieliby Kościół bez tej nieprzejrzystości ludzi, którzy go tworzymy. Niech nam starczy fakt Wielkanocny Chrystusa, który tak głęboko dotyka wszystkich ludzi i całego stworzenia, i jest powodem tylu “cudów łaski”.

Dziewica Maryja zaufała Słowu Bożemu, i nie musiała biec do grobu, aby namaścić ciało swego Syna, i aby sprawdzić pusty grób: po prostu uwierzyła i “zobaczyła”.

Uzdrowił ich wszystkich

Tekst Ewangelii (Mt 12,14-21): Faryzeusze zaś wyszli i odbyli naradę przeciw Niemu, w jaki sposób Go zgładzić. Gdy się Jezus dowiedział o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich. Lecz im surowo zabronił, żeby Go nie ujawniali. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: Oto mój Sługa; którego wybrałem, Umiłowany mój, w którym moje serce ma upodobanie. Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie prawo narodom.
Nie będzie się spierał ani krzyczał, i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi. W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą.


Komentarz: + Fray Josep Mª MASSANA i Mola OFM (Barcelona, Hiszpania)

«Uzdrowił ich wszystkich»

Dzisiejsze czytanie Ewangelii ma podwójne znaczenie. Z jednej strony, Jezus we wspaniałym zaproszeniu wzywa nas do naśladowania Go: «A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich» (Mt 12,15). Jeśli pójdziemy za Nim znajdziemy sposób na trudności jakie pojawiają się na naszej drodze, jak ostatnio nam przypomniano: «Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię» (Mt 11,28). Z drugiej strony, ukazuje się nam wartość cichej miłości: «Nie będzie się spierał ani krzyczał» (Mt 12,19).

On wie, że jesteśmy przytłoczeni i zmęczeni ciężarem naszych słabości fizycznych i charakteru…i tym nieoczekiwanym krzyżem, który nas nawiedził z całą swą surowością, przez nieporozumienia, rozczarowania, smutki. W rzeczywistości «odbyli naradę przeciw Niemu, w jaki sposób Go zgładzić» (Mt 12,14) i…my, którzy wiemy, że uczeń nie jest większy od swego mistrza (por. Mt 10,24), musimy mieć świadomość, że także będziemy cierpieć nieporozumienia i prześladowania.

To wszystko tworzy tobół, który ciąży na nas, belę która przygniata. I czujemy jakby Jezus mówił nam: «Zostaw twoją belę u moich nóg, ja sie nią zajmę; daj mi ten ciężar, który cię przytłacza, ja go wezmę; zrzuć swoje obawy i daj mi je… ».

To zabawne: Jezus zaprasza nas do pozostawienia naszego ciężaru, ale oferuje nam inny: Jego jarzmo, z obietnicą, tak tak, że jest miękkie i lekkie. Chce nam pokazać, że nie możemy iść przez życie bez ciężaru. Jakiś ciężar musimy nieść. Ale niech nie będzie to nasz tobół pełen rzeczy materialnych; niech to będzie Jego ciężar, który nie przytłacza.

W Afryce, matki i starsze siostry noszą dzieci na plecach. Raz pewien misjonarz zobaczył dziewczynę niosącą swego brata … Powiedział: «Nie sądzisz, że jest zbyt ciężki dla ciebie?». Ona odpowiedziała mu bez namysłu: «To nie jest ciężar, to mój młodszy brat i go kocham». Miłość, i jarzmo Jezusa, nie tylko nie są ciężkie, ale uwalniają nas od wszystkiego, co nas gnębi.

Chcę raczej miłosierdzia

Tekst Ewangelii (Mt 12,1-8): Pewnego razu Jezus przechodził w szabat wśród zbóż. Uczniowie Jego, odczuwając głód, zaczęli zrywać kłosy i jeść. Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: «Oto Twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat». A On im odpowiedział: «Nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy był głodny, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego i jadł chleby pokładne, których nie było wolno jeść jemu ani jego towarzyszom, tylko samym kapłanom? Albo nie czytaliście w Prawie, że w dzień szabatu kapłani naruszają w świątyni spoczynek szabatu, a są bez winy? Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia. Gdybyście zrozumieli, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary, nie potępialibyście niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu».


Komentarz: Rev. D. Josep RIBOT i Margarit (Tarragona, Hiszpania)

«Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary»

Dzisiaj Pan podchodzi do zbioru twego życia, aby zebrać owoce świętości. Znajdzie miłość, miłość do Boga i bliźnich? Jezus, który koryguje skrupulatną kazuistykę rabinów, która nie podtrzymywała prawa odpoczynku w szabacie: będzie zmuszony przypomnieć ci, że chodzi Mu tylko o twoje serce, twoją zdolność do miłości?

«Oto Twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat» (Mt 12,2). I co niesamowite to to, że powiedzieli to z przekonaniem. Jak zakazać czynienia dobra, stale? Coś przypomina ci, że nie ma powodu, by nie pomagać innym. Prawdziwa miłość szanuje wymagania sprawiedliwości, unikając arbitralności czy kaprysów, ale zapobiega rygorowi, który zabija ducha prawa Bożego, który jest nieprzerwanym zaproszeniem do miłości, dania siebie innym.

«Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary» (Mt 12,7). Powtórz to wielokrotnie, aby siię zapisało w twoim sercu: Bóg, bogaty w miłosierdzie, chce nas miłosiernych. «Jak blisko jest Bóg tego, kto wyznaje swoje miłosierdzie! Tak; Bóg nie oddala się od skruszonego serca» (św. Augustyn). I jak daleko jesteś od Boga, gdy pozwalasz, by twoje serce twardniało jak kamień!

Jezus oskarżył faryzeuszy o kazanie niewinnych. Poważne oskarżenie. I ty? Czy naprawdę interesujesz się sprawami innych? Czy sądzisz ich z miłością, sympatią, jak ktoś kto sądzi przyjaciela lub brata? Postaraj się nie tracić kierunku, w który zmierza twoje życie.

Poproś Dziewicę Maryję by uczyniła cię miłosiernym, byś umiał wybaczać. Bądź życzliwy. A jeśli znajdziesz w twoim życiu jakiś szczegół, który zakłóca tą dyspozycję, teraz jest dobry moment, by to naprawić, sformułować jakiś prężny cel.

 

Przyjdźcie do Mnie wszyscy

Tekst Ewangelii (Mt 11,28-30): Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie».


Komentarz: P. Julio César RAMOS González SDB (Mendoza, Argentyna)

«Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię»

Dzisiaj, wobec świata, który zdecydował odwrócić się od Boga plecami, wobec świata wrogiego wszystkiemu, co chrześcijańskie, słuchać Jezusa (czyli Tego, który mówi do nas w liturgii lub w osobistej lekturze Słowa), jest pocieszeniem, radością i nadzieją w codziennych walkach: «Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście (…), a ja was pokrzepię» (Mt 11,28).

Pocieszeniem, ponieważ te słowa zawierają obietnicę ulgi, pochodzącej z miłości Boga. Radością, bo sprawiają, że serce będzie manifestować w życiu wiarę w tę obietnicę. Nadzieją, ponieważ w naszej wędrówce przez świat tak nastawiony przeciwko Bogu i ludziom, my, którzy wierzymy w Chrystusa, wiemy, że nie wszystko się kończy, ale że wiele „końców” było „początkami” czegoś o wiele lepszego, tak jak pokazało nam Jego zmartwychwstanie.

Naszym celem, na początek zmian w Bożej miłości, jest ciągłe trwanie z Chrystusem. Naszą metą jest iść niezawodnie ku miłości Chrystusa, ku “jarzmu” prawa, które nie opiera się na ograniczonych chęciach ludzkich, ale na wiecznej Bożej woli zbawienia.

W tym znaczeniu powie nam Benedykt XVI w jednej ze swoich Katechez: «Bóg ma pewną wolę wobec nas i dla nas, i powinna ona przemienić się w to, czego chcemy i czym jesteśmy. Istota nieba opiera się na tym, by wola Boża była wypełniana bez zastrzeżeń, lub innymi słowy, tam gdzie spełnia się wola Boża, tam jest niebo. Jezus sam jest „niebem”, w najgłębszym i najprawdziwszym znaczeniu tego słowa, jest On tym, w którym i przez którego wypełnia się całkowicie wola Boga. Nasza wola oddala nas od Boga i czyni nas zwykłą „ziemią”. Ale On nas akceptuje, przyciąga nas ku Sobie i, w jedności z Nim, uczymy się woli Boga». Niech więc tak będzie.

Biada tobie

Tekst Ewangelii (Mt 11,20-24): Wtedy począł czynić wyrzuty miastom, w których najwięcej Jego cudów się dokonało, że się nie nawróciły. «Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły. Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi lżej będzie w dzień sądu niż wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie dokonały, zostałaby aż do dnia dzisiejszego. Toteż powiadam wam: Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż tobie».


Komentarz: Rev. D. Pedro-José YNARAJA i Díaz (El Montanyà, Barcelona, Hiszpania)

«Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido!»

Dzisiaj, Ewangelia opowiada nam o historycznym sądzie Boga nad Korozain, Kafarnaum i innymi miastami: «Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i w Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno (…) by się nawróciły» (Mt 11,21). Czytając ten fragment, medytowałem nad czarnymi ruinami owych miast, bo tylko tyle z nich pozostało. Moja refleksja nie zaowocowała radością z powodu upadku, jaki był ich udziałem. Myślałem: w naszych społecznościach, w naszych dzielnicach, w naszych domach… przez nie także przeszedł Pan i… czy ktoś zwrócił na niego uwagę? Czy zwróciłem na niego uwagę ja?

Z kamieniem w ręku, powiedziałem sobie: coś takiego jak te ruiny pozostanie z mojej historycznej egzystencji, jeśli nie przeżyję odpowiedzialnie wizyty Pana. Wspomniałem słowa wielkiego hiszpańskiego poety: «Duszo, zbliż się do okna: zobaczysz z jaką miłością wytrwale cię woła» i zawstydzony przyznaję, że ja też powiedziałem: «Jutro mu otworzymy… aby to samo powtórzyć jutro» (Lope de Vega).

Kiedy przechadzam się po nieludzkich ulicach naszych “miast-sypialni”, myślę sobie: co można zrobić wśród ich mieszkańców, z którymi nie jestem w stanie nawet nawiązać dialogu, z którymi nie mogę podzielić się moimi nadziejami, którym nie jestem w stanie przekazać miłości Bożej? Wspominam wtedy hasło, które wybrał sobie św. Franciszek Salezy, gdy został wybrany na biskupa Genewy, będącej sercem Reformy protestanckiej w owych czasach: «Trzeba rozkwitać tam, gdzie Bóg nas zasadził». I jeśli, z kamieniem w jednej ręce zastanawiałem się nad surową karą Bożą, która może na mnie spaść, w innych chwilach – trzymając leśny kwiatek, wyrosły pomiędzy chwastami i nawozem w wysokich górach – myślę sobie, że nie mogę tracić Nadziei. Muszę odpowiedzieć na dobroć, którą Bóg mi okazał i w ten sposób ta odrobina hojności, złożonej w sercu człowieka, którego pozdrowię, uważne spojrzenie na tego, który prosi mnie o informację, uśmiech skierowany ku temu, który ustępuje mi przejścia, rozkwitną i zaowocują w przyszłości. A ludzie w naszym otoczeniu nie stracą Wiary.

 

Idźcie i głoście

Tekst Ewangelii (Mt 10,1-7): Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości. A oto imiona dwunastu apostołów: pierwszy Szymon, zwany Piotrem, i brat jego Andrzej, potem Jakub, syn Zebedeusza, i brat jego Jan, Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Tadeusz, Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, ten, który Go zdradził. Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: «Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego! Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: „Bliskie już jest królestwo niebieskie”.


Komentarz: Rev. D. Fernando PERALES i Madueño (Terrassa, Barcelona, Hiszpania)

«Idźcie i głoście: „Bliskie już jest królestwo niebieskie»

Dzisiaj Ewangelia przedstawia nam Jezusa wysyłającego Swoich uczniów z misją: «Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania» (Mt 10,05). Dwunastu uczniów tworzy “Kolegium Apostolskie”, co oznacza “misję”; Kościół w swojej ziemskiej pielgrzymce jest wspólnotą misyjną, jako że ma swoje źródło w wypełnianiu misji Syna i Ducha Świętego zgodnie z wolą Boga Ojca. Podobnie jak Piotr i inni Apostołowie stanowią jedno Kolegium Apostolskiego przez instytucję Pana, tak Biskup Rzymu, następca Piotra, i biskupi, następcy Apostołów, tworzą całość, nad którą ciąży obowiązek głoszenia Ewangelii na całej ziemi.

Wśród uczniów wysłanych na misję, znajdują się ci, których Chrystus dał szczególne miejsce i odpowiedzialność, jak Piotr; i inni, jak Tadeusz, o których mamy mało informacji; jednak Ewangelie przekazują Dobrą Nowinę, nie są dla zaspokojenia ciekawości. My, z naszej strony, powinniśmy modlić się za wszystkich biskupów, znanych i tych mało sławnych, i żyć w jedności z nimi: «Naśladować biskupa, jak Jezus Chrystus Ojca, i kolegium starszych jak Apostołów» (św. Ignacy Antiocheński). Jezus nie szukał wykształconych, ale po prostu dostępnych, zdolnych naśladować Go do końca. To uczy mnie, że ja, jako chrześcijanin, też muszę czuć odpowiedzialność za część dzieła zbawienia Jezusa. Oddalam zło? Pomagam moim braciom?

Jako że dzieło jest u swych początków, Jezus śpieszy by dać hasło wskazujące granice: «Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego! Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: `Bliskie już jest królestwo niebieskie`». (Mt 10,5-7). Dziś powinniśmy robić co w naszej mocy, w przekonaniu, że Bóg wezwie wszystkich pogan i Samarytan w innej fazie pracy misyjnej.

Proście…

Tekst Ewangelii (Mt 9,32-38): Gdy ci wychodzili, oto przyprowadzono Mu niemowę opętanego. Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: «Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu!» Lecz faryzeusze mówili: «Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy».

Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo».


Komentarz: Rev. D. Joan SOLÀ i Triadú (Girona, Hiszpania)

«Proście (…), żeby wyprawił robotników na swoje żniwo»

Dzisiaj Ewangelia opowiada o uzdrowieniu opętanego niemego, co wzbudza odmienne reakcje u faryzeuszy i wśród tłumu. Podczas gdy faryzeusze wobec dowodu niezaprzeczalnego cudu przypisują go złym mocom — «Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy» (Mt 09:34) —, tłum podziwia: «Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu!» (Mt 9,33). Święty Jan Chryzostom komentując ten fragment mówi: «Co naprawdę przeszkadzało faryzeuszom to traktowanie Jezusa ponad innych, nie tylko ponad tych, którzy wtedy istnieli, ale wszystkich, którzy istnieli do tej pory».

Jezusa nie niepokoi wrogość faryzeuszy, On pozostaje wierny swojej misji. Co więcej, Jezus, wobec potwierdzenia się, że przewodnicy Izraela zamiast opiekować się i karmić trzodę pozwalali by się błąkała, zlitował się na tymi nękanymi i porzuconymi tłumami, jak nad owcami bez pasterza. Że tłumy chcą i doceniają dobrego przewodnika potwierdziło się w wizytach duszpasterskich Święty Jana Pawła II w wielu krajach na całym świecie. Jakie tłumy zgromadzone wokół niego! Jak słuchali Jego słowa, zwłaszcza młodzi! I Papież nie omijał Ewangelii, ale głosił Ją ze wszystkimi jej wymogami.

Każdy z nas, «gdybyśmy byli konsekwentni w naszej wierze, —mówi Święty Josemaría Escrivá— rozglądając się wokół i rozmyślając nad spektaklem historii i świata, nie bylibyśmy w stanie czuć nic innego jak przyrost w naszych sercach tych samych uczuć, które inspirowały Jezusa Chrystusa», co doprowadziłoby nas do szczodrej pracy apostolskiej. Ale dysproporcja pomiędzy tłumem czekającym na głoszenie Dobrej Nowiny Królestwa oraz niedostatek pracowników, jest wyraźna. Rozwiązanie daje nam Jezus na końcu Ewangelii: modlić się do Pana żniw, żeby wyprawił robotników na swoje pola (por. Mt 9,38).

 

Twoja wiara cię ocaliła

Tekst Ewangelii (Mt 9,18-26): Gdy to mówił do nich, pewien zwierzchnik [synagogi]9 przyszedł do Niego i, oddając pokłon, prosił: «Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i włóż na nią rękę, a żyć będzie». Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim. Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Bo sobie mówiła: Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa. Jezus obrócił się, i widząc ją, rzekł: «Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła». I od tej chwili kobieta była zdrowa.

Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, rzekł: «Usuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi». A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy.


Komentarz: Rev. D. Antoni CAROL i Hostench (Sant Cugat del Vallès, Barcelona, Hiszpania)

«Twoja wiara cię ocaliła»

Dzisiaj, Liturgia Słowa zachęca nas, by podziwiać dwa wspaniałe przejawy wiary. Tak wspaniałe, że poruszyły serce Jezusa i otrzymały — natychmiast — jego odpowiedź. Nie można prześcignąć Pana w wielkoduszności!

«Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i włóż na nią rękę, a żyć będzie» (Mt 9,18). Można wręcz powiedzieć, że niezłomną wiarą “zmuszamy” Boga. Jemu podoba się ten rodzaj zobowiązania. Drugie świadectwo wiary w dzisiejszej Ewangelii jest również imponujące: «Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa» (Mt 09,22).

Można nawet stwierdzić, że Bóg pozwala się “manipulować” naszej dobrej wierze. Czego nie przyzwala to kuszenia w braku zaufania. Tak było w przypadku Zachariasza, który poprosił o dowód Archanioła Gabriela: «na to rzekł Zachariasz do anioła: ‘Po czym to poznam?’» (Łk 01,18). Archanioł nawet nie drgnął: «Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem (…). A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie» (Łk 1,19-20). I tak się stało.

On chce “zobowiązać się” i “uwiązać się” naszą wiarą: «I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam» (Łk 11,09). On jest naszym Ojcem i nie chce odmawiać niczego Swoim dzieciom.

Ale trzeba śmiało wyrazić nasze prośby; zaufanie i przyzwyczajenie się do Boga wymagają odpowiedniego traktowania: aby komuś zaufać musimy go poznać; i aby poznać należy z nim obcować. I tak «modlitwa rodzi się z wiary, i ta modlitwa — gdy wzrasta — osiąga niezłomność w wierze» (św. Augustyn). Nie zapomnijmy zasłużonej pochwały Świętej Maryji: «Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana» (Łk 01,45).

Idźcie, oto was posyłam!

Tekst Ewangelii (Łk 10,1-12.17-20): Następnie wyznaczył Pan jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie! Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi! Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu.

Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże. Lecz jeśli do jakiego miasta wejdziecie, a nie przyjmą was, wyjdźcie na jego ulice i powiedzcie: Nawet proch, który z waszego miasta przylgnął nam do nóg, strząsamy wam. Wszakże to wiedzcie, że bliskie jest królestwo Boże. Powiadam wam: Sodomie lżej będzie w ów dzień niż temu miastu.

Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością mówiąc: «Panie, przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają». Wtedy rzekł do nich: «Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi. Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie».


Komentarz: + Dr. Josef ARQUER (Berlin, Niemcy)

«Idźcie, oto was posyłam!»

 

Dzisiaj, patrzymy na tych, którzy wyszli z tłumu, aby przybliżyć się do Jezusa Chrystusa, a On zastanawia się nad polami pełnymi kłosów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało: proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo» (Łk 10,2). I nagle kieruje na nich swoje spojrzenie i wybiera niektórych, jednego po drugim: ty i ty, i ty. I tak aż do siedemdziesięciu dwóch…

I ze zdziwieniem słyszą, że mają iść po dwóch do wszystkich wiosek i miejsc, do których On idzie. I ktoś mu odpowiada: —Ale Panie, ja przyszedłem tylko, żeby Cię posłuchać, bo piękne jest to, co mówisz!

Pan budzi w nich czujność i wystawia na niebezpieczeństwo. «Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki». I swoim zwyczajem używając przenośni, dodaje: «Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów» (Łk 10,3-4). A to w języku Jezusa znaczy:—Zostawcie wszelkie ludzkie środki. Wystarczy to, że ja was posyłam. Nawet kiedy będziecie daleko, będziecie blisko, bo ja będę z wami.

W odróżnieniu od tamtych Dwunastu wezwanych przez Pana, aby byli z Nim, tych siedemdziesięciu dwóch powróci potem do swoich rodzin i swoich zajęć. I tam będą przeżywać to, co odkryli przy Jezusie: będą świadczyć, każdy w swoim miejscu, i pomagać innym przybliżać się do Jezusa Chrystusa.

A ta przygoda dobrze się kończy: «Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością» (Łk 10,17). Siedząc wokół Jezusa opowiadali Mu o swoich doświadczeniach z tych kilku dni, w czasie których odkryli piękno bycia świadkami.
Kiedy dzisiaj rozważamy ten dawny epizod, widzimy, że nie jest to tylko historyczne wspomnienie. Także my jesteśmy wezwani: możemy czuć się blisko Chrystusa i adorować Go w Eucharystii. Papież Franciszek zachęca nas do «dawania ludziom Chrystusa, przyprowadzania ludzi na spotkanie z Chrystusem, Drogą, Prawdą i Życiem, naprawdę obecnym w Kościele i w każdym człowieku».

 

Taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą

Tekst Ewangelii (Mt 7,1-5): Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata. Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały.


Komentarz: Rev. D. Jordi POU i Sabater (Sant Jordi Desvalls, Girona, Hiszpania)

«Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą»

 

Dzisiaj, Ewangelia przypomniała mi słowa Marszałkowej z Kawalera srebrnej róży, Hugona von Hofmannsthala: «Jak że w nim wielka różnica». To jak robimy jakąś rzecz, sprawia, że ulegają zmianie różne aspekty naszego życia, zwłaszcza duchowego.

Jezus mówi: «Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni» (Mt 7,1). Jednak Jezus powiedział także, że mamy zwrócić uwagę bratu, który grzeszy, i dlatego jest konieczny jakiś rodzaj osądu. Św. Paweł w swoich pismach osądza wspólnotę w Koryncie, a św. Piotr Ananiasza i jego żonę za fałszywość. Przyczynę tego św. Jan Chryzostom usprawiedliwia: «Jezus nie mówi, że mamy pozwalać grzesznikowi grzeszyć, mamy go napomnieć, lecz nie jako wróg szukający zemsty, ale jako lekarz który podaje remedium». Sąd przecież, powinien charakteryzować się duchem naprawy, a nie zemsty.

Jednak jeszcze ciekawiej mówi św. Augustyn: «Pan nas przestrzega przed sądem gwałtownym i niesprawiedliwym (…). Pomyślmy najpierw, czy sami nie popełniliśmy podobnego grzechu; pomyślmy że też jesteśmy słabi, i [sądźmy] zawsze z intencją służenia Bogu, a nie nam samym». Widząc bowiem grzech u brata, i myśląc o własnych, nie przyjdzie na nas to, co mówi Ewangelia, że sami z belką w oku, zechcemy usuwać drzazgę z oka brata (Por. Mt 7,3).

Jeśli jesteśmy dobrze uformowani, widzimy rzeczy dobre i złe prawie nieświadomie: na ich podstawie dokonujemy osądu. Jednakże fakt dostrzegania wad, biorąc pod uwagę cytowane punkty widzenia pomaga nam w tym jak sądzimy: pomaga sądzić nie dla samego sądzenia, albo by coś powiedzieć, albo ukryć nasze niedoskonałości, albo po prostu bo tak wszyscy robią. I kończąc, przede wszystkim, miejmy na uwadze słowa Jezusa: «taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą» (Mt 7,2).

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com