«A kiedy przebywali razem w Galilei»

Tekst Ewangelii (Mt 17,22-27): A kiedy przebywali razem w Galilei, Jezus rzekł do nich: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Oni zabiją Go, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie». I bardzo się zasmucili.

Gdy przyszli do Kafarnaum, przystąpili do Piotra poborcy dwudrachmy z zapytaniem: «Wasz Nauczyciel nie płaci dwudrachmy?» Odpowiedział: «Owszem». Gdy wszedł do domu, Jezus uprzedził go, mówiąc: «Szymonie, jak ci się zdaje? Od kogo królowie ziemscy pobierają daniny lub podatki? Od synów swoich czy od obcych?» Gdy powiedział: «Od obcych», Jezus mu rzekł: «A zatem synowie są wolni. żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę! Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie!».


Komentarz: P. Joaquim PETIT Llimona, L.C. (Barcelona, Hiszpania)

«A kiedy przebywali razem w Galilei»

Dzisiaj, liturgia proponuje nam różne możliwości rozważania. Jedną z nich może być zatrzymanie się na tym, co jest obecne w całym tekście: bliska relacja Jezusa z uczniami.

Mówi Św. Mateusz, że Jezus i jego uczniowie «przebywali razem w Galilei» (Mt 17,22). Mogłoby się to wydawać czymś normalnym, lecz fakt, że przebywali razem ukazuje, że ewangelista bardzo podkreśla bliskość Chrystusa. Potem Jezus otwiera przed nimi Serce, aby powierzyć im drogę swojej Pasji, Śmierci i Zmartwychwstania, znaczy, tego co najgłębiej nosił i chciał wyjawić tym, których kochał. Następny fragment tekstu zawiera epizod o podatkach. Tutaj również ewangelista pozwala nam ujrzeć stosunek Jezusa do Piotra w równym traktowaniu siebie jako synów Izraela (Jezusa i Piotra) zwolnionych z podatku wobec obcych podlegających obowiązkowi płacenia. W końcu Chrystus pokazuje jak zdobyć pieniądze nie tylko za siebie, ale za ich obu, by nie budzić zgorszenia.

W tych scenach widzimy podstawową wizję życia chrześcijańskiego: jest to upodobanie Jezusa w byciu z nami. W Księdze Przysłów mówi Pan: «Znajdując radość przy synach ludzkich» (Prz 8,31). Jakże zmienia to rzeczywistość naszego życia duchowego, w którym czasem podkreślamy tylko to, co sami czynimy, jakby to było najważniejsze! Życie wewnętrzne powinno skupiać się na Chrystusie, na jego miłości do nas, na jego oddaniu się aż po śmierć za nas, na jego ciągłym szukaniu naszych serc. Bardzo dobrze wyraził to Jan Pawel II w jednym ze swoich spotkań z młodymi: Papież wykrzyknął: «Na Niego patrzcie!».

 

Dobrze, że tu jesteśmy

Tekst Ewangelii (Łk 9,28-36): W jakieś osiem dni po tych mowach wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie.

Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: «Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy [tamci] weszli w obłok. A z obłoku odezwał się głos: «To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!» W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmiali o tym, co widzieli.


Komentarz: Rev. D. Antoni CAROL i Hostench (Sant Cugat del Vallès, Barcelona, Hiszpania)

«Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty»

Dzisiaj, w rozważaniu Przemienienia Pana przeczuwamy jakie będzie Niebo. Najbardziej jednak interesuje nas w tej scenie spontaniczna reakcja “ziemskich rozmówców”. Po raz kolejny Szymon Piotr zabiera głos: «Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy» (Łk 9,33). Cudownie jest widzieć, że jedynie ujrzenie Ciała Chrystusa w chwale, sprawia, że Piotr jest całkowicie szczęśliwy: nie potrzeba nic więcej.

«Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Reakcja Piotra ukazuje autentyczny dynamizm prawdziwej miłości: nie myśli on o własnej wygodzie; pragnie zatrzymać tę sytuację głębokiego szczęścia dbając o dobro innych (w tym przypadku w sposób bardzo ludzki chce postawić on namioty!). Oto najbardziej jasny przejaw prawdziwej miłości: jestem szczęśliwy, bo mogę dać ci szczęście; jestem szczęśliwy, bo powierzam się dla twojego szczęścia.

Ponadto bardzo znaczący jest fakt, że Szymon intuicyjnie rozpoznaje Mojżesza i Eliasza. Oczywiście Piotr o nich wiedział, ale nigdy ich nie widział (przecież żyli wiele wieków wcześniej!) i mimo tego, natychmiast ich rozpoznał (zupełnie jakby znał ich od zawsze). Oto właśnie przejaw najwyższego stopnia poznania Nieba przez człowieka: dzięki przebywaniu z Bogiem “twarzą w twarz” doświadczy on niewyobrażalnego poszerzenia swojego poznania (znacznie głębszego udziału z Prawdzie). A ostatecznie, «boskość” na tamtym świecie, umożliwi ludzkiemu duchowi taką “gamę doświadczeń” prawdy i miłości, jakiej człowiek nigdy w ziemskiej rzeczywistości nie mógł osiągnąć» (Święty Jan Paweł II).

Szymon, widząc Mojżesza i Eliasza, nie tylko natychmiast ich rozpoznaje, ale także natychmiast ich kocha (skoro pragnie postawić dla każdego z nich namiot). Święty Piotr, Papież (pierwszy w Kościele), ale także rybak, wyraża tę miłość w sposób bardzo prosty; a Święta Teresa, mniszka, ale i Doktor Kościoła, wyraziła tę logikę miłości w sposób bardziej wyszukany: «Radość ze sprawiania radości drugiemu przewyższa moją radość».

Nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem

Tekst Ewangelii (Mt 16,13-23): Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?» A oni odpowiedzieli: «Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków». Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego». Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie». Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem.

Odtąd zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: «Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie». Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: «Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki».


Komentarz: Rev. D. Joaquim MESEGUER García (Rubí, Barcelona, Hiszpania)

«Myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki»

Dzisiaj Jezus ogłasza Piotra wybranym za jego mądre wyznanie wiary: «Odpowiedział Szymon Piotr: ‘Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego’. Na to Jezus mu rzekł: ‘Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie’» (Mt 16,16-17). W tej pochwale Jezus obiecuje Piotrowi prymat w Kościele; ale wkrótce potem musi skarcić go za wyrażenie idei zbyt ludzkiej i błędnej o Mesjaszu: «Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: ‘Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie’. Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: ‘Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki’» (Mt 16,22-23).

Musimy podziękować ewangelistom, że przedstawili nam pierwszych uczniów Jezusa takimi jakimi były: nie jako wyidealizowane postacie, ale ludzie, z krwi i kości, tak jak my, z ich mocnymi i słabymi stronami; ta okoliczność zbliża ich ku nam i pozwala zrozumieć, że doskonalenie się w życiu chrześcijańskim to droga, którą wszyscy musimy przebyć, bo nikt nie rodzi się mądry.

Jako że znamy historię, akceptujemy, że Jezus był Mesjaszem cierpiącym, zapowiadanym przez Izajasza i oddał Swoje życie na krzyżu. Co przychodzi nam trudniej zaakceptować to fakt, że nadal musimy uobecniać Jego dzieła pokonując tę samą drogę ofiary i wyrzeczenia. Zanurzeni w społeczeństwie, które opowiada się za szybkim sukcesem, uczeniem bez wysiłku i w formie zabawy, i maksimum korzyści przy minimum pracy, nietrudno o to, byśmy zaczęli patrzeć na wszystko bardziej jak ludzie niż jak Bóg. Po otrzymaniu Ducha Świętego, Piotr dostrzegł drogę do naśladowania i żył w nadziei. «Trudności świata są pełne smutku i bez nagrody; ale te, które cierpi się przez Boga, łagodnieją w nadziei nagrody wiecznej» (św. Efrem).

Panie, dopomóż mi!

Tekst Ewangelii (Mt 15,21-28): Potem Jezus odszedł stamtąd i podążył w stronę Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: «Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha». Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: «Odpraw ją, bo krzyczy za nami!» Lecz On odpowiedział: «Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela».

A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: «Panie, dopomóż mi!» On jednak odparł: «Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom». A ona odrzekła: «Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów». Wtedy Jezus jej odpowiedział: «O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» Od tej chwili jej córka była zdrowa.


Komentarz: Rev. D. Jordi CASTELLET i Sala (Sant Hipòlit de Voltregà, Barcelona, Hiszpania)

«O niewiasto wielka jest twoja wiara»

Dzisiaj często słyszymy stwierdzenia “nie ma już wiary”, i wypowiadają to osoby, które proszą o chrzest lub katechezę dla swoich dzieci czy o sakrament małżeństwa. Słowa te odzwierciedlają negatywne patrzenie na świat, przekonanie, że każdy przeszły czas był lepszy od tego, w którym jesteśmy, na końcu pewnego etapu, o którym już nic więcej nie można powiedzieć ani nic nowego zrobić. Oczywiście chodzi o młode osoby, które w większości z pewną dozą pesymizmu widzą zmianę świata od czasu swoich rodziców, którzy żyli wiarą może bardziej ludową, do nich samych, którzy nie potrafili się dostosować. Doświadczenie to nie daje im satysfakcji i odbiera zdolność do zmiany, kiedy być może właśnie znajdują się na początku pewnego etapu, co należałoby wykorzystać.

Ten fragment Ewangelii zwraca uwagę na matkę kananejską, która prosi o łaskę dla swojej córki, gdyż rozpoznała w Jezusie Syna Dawida: «Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha» (Mt 15,22). Mistrz jest zaskoczony: «O niewiasto, wielka jest twoja wiara», i nie może uczynić nic innego, niż wstawiać się za takimi osobami: «niech ci się stanie, jak chcesz» (Mt 15,28), choć wydaje się, że nie mieści się to w schemacie. W taki sposób objawia się łaska Boga.

Wiara nie jest dobrem tylko dla wybranych ani tych, którzy uważają się za dobrych lub takimi byli przez tytuł społeczny lub kościelny. Działanie Boga przekłada się na działanie Kościoła i Duch Święty działa w osobach, których nie podejrzewalibyśmy nigdy o to, że przyniosą nam od Boga nowinę, wołanie tych najbardziej potrzebujących. Mówił Święty Leon: «Kochani moi, cnota i mądrość chrześcijańskiej wiary polega na miłości do Boga i bliźniego: nie uchybia powinności miłosierdzia ten, kto stara się oddawać cześć Bogu i pomaga swojemu bratu».

 

Przyjdź!

Tekst Ewangelii (Mt 14,22-36): Zaraz też przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał.

Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: «Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!» Na to odezwał się Piotr: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!» A On rzekł: «Przyjdź!» Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: «Panie, ratuj mnie!» Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu zwątpiłeś, małej wiary?» Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: «Prawdziwie jesteś Synem Bożym».

Gdy się przeprawiali, przyszli do ziemi Genezaret. Ludzie miejscowi, poznawszy Go, rozesłali [posłańców] po całej tamtejszej okolicy, znieśli do Niego wszystkich chorych i prosili, żeby przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni.


Komentarz: Fray Lluc TORCAL Monje del Monasterio de Sta. Mª de Poblet (Santa Maria de Poblet, Tarragona, Hiszpania)

«Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie»

Dzisiaj nie zobaczymy Jezusa śpiącego w łodzi, podczas gdy tonie, ani jednym słowem uspokajającego burzę, wzbudzając tym podziw wśród apostołów (por. Mt 8,22-23). Jednakże dzisiejsza sytuacja nie jest mniej niepokojąca: tak dla pierwszych uczniów jak i dla nas.

Jezus nakazał uczniom wsiąść do łodzi i odpłynąć na drugą stronę brzegu; oddalił wszystkich po uprzednim nakarmieniu głodnego tłumu i sam pozostał na górze, głęboko zanurzony w modlitwie (por. Mt 14,22-23). Uczniowie, bez Mistrza, poruszają się z trudem. Wtedy przyszedł do łodzi Jezus krocząc po wodzie.

Jak przystało na normalnych i rozsądnych ludzi, uczniowie przestraszyli się widząc Go: ludzie nie chodzą po wodzie, a zatem musiała być to zjawa. Ale byli w błędzie: to nie było złudzenie, ale mieli przed sobą tego samego Pana, który zapraszał ich — jak w wielu innych sytuacjach — aby się nie bali i zaufali Mu, aby objawił w nich wiarę. Tej wiary wymagana najpierw od Piotra, który powiedział: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!» (Mt 14,28). W tej odpowiedzi Piotr pokazał, że wiara jest posłuszeństwem Słowu Chrystusa: nie mówi «spraw, żebym chodził po wodzie», ale chce robić to, co sam i jedyny Pan mu nakaże, aby uwierzyć w prawdziwość słowa Mistrza.

Jego wątpliwości zachwiały jego niedojrzałą wiarę, ale doprowadziły do wyznania innych uczniów, teraz w obecności Mistrza: «Prawdziwie jesteś Synem Bożym» (Mt 14,33). «Grupa tych, którzy już byli apostołami, ale wciąż nie wierzą, bo widzą jak wody grały pod stopami Pana, i że wśród rozkołysanych fal kroki Pana były pewne, (…) uwierzyli, że Jezus jest prawdziwym Synem Boga, właśnie tak to wyznając» (św. Ambroży).

Spojrzał w niebo…

Tekst Ewangelii (Mt 14,13-21): Gdy Jezus to usłyszał, oddalił się stamtąd w łodzi na miejsce pustynne, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych.

A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: «Miejsce to jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności!» Lecz Jezus im odpowiedział: «Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść!» Odpowiedzieli Mu: «Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb». On rzekł: «Przynieście Mi je tutaj!»

Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków. Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.


Komentarz: Rev. D. Xavier ROMERO i Galdeano (Cervera, Lleida, Hiszpania)

«Spojrzał w niebo…»

Dzisiaj Ewangelia dotyka naszych “psychicznych portfeli”… Dlatego, podobnie jak w czasach Jezusa, mogą pojawić się głosy mądrych, ważące wartość tej kwestii. Apostołowie, widząc, żę robi się późno i nie wiedząc jak zaspokoić ten tłum zgromadzony wokół Jezusa, widzą rozwiązanie: «niech idą do wsi i zakupią sobie żywności» (Mt 14,15). Nie spodziewali się, że ich Mistrz i Pan podważy te ich rozważne rozumowanie, mówiąc: «wy dajcie im jeść!» (Mt 14,16).

Przysłowie mówi: «Kto wyklucza Boga ze swych rachunków, nie umie liczyć». I to prawda, uczniowie —my również— nie umiemy liczyć, ponieważ często zapominamy o najważniejszej sumie: samym Bogu pośród nas.

Uczniowie dobrze policzyli; policzyli dokładną liczbę chleba i ryb, ale psychicznie dzieląc ją między tak wielu ludzi, wychodziło im zero nieskończone; więc zdecydowali się na ostrożny realizm: «Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb» (Mt 14,17). Nie zdają sobie sprawy, że mają Jezusa —prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka— wśród nich!

Parafrazując Świętego Josemaría, możemy przypomnieć, że: «W apostolskich przedsiębiorstwach, jest poprawne —to obowiązek— byś brał pod uwagę czym dysponujesz (2 + 2 = 4), ale nie zapominaj, nigdy!, że, na szczęście, masz sumować w inny sposób: Bóg + 2 + 2… ». Chrześcijański optymizm nie jest oparty na braku trudności, oporów i osobistych błędów, ale na Bogu, który mówi nam: «A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata» (Mt 28,20).

Dobrze byłoby, żebyś ty i ja, wobec trudności, zanim wydamy wyrok śmierci na śmiałość i optymizm chrześcijańskiego ducha, liczyli na Boga. Obyśmy mogli za świętym Franciszkiem powiedzieć to wielkie zdanie: «gdzie jest nienawiść, pozwól mi siać miłość»; to znaczy tam, gdzie nie wychodzą mi numery, obym liczył na Boga.

 

Wieść o Jezusie

Tekst Ewangelii (Mt 14,1-12): W owym czasie doszła do uszu tetrarchy Heroda wieść o Jezusie. I rzekł do swych dworzan: «To Jan Chrzciciel. On powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze w nim działają».

Herod bowiem kazał pochwycić Jana i związanego wrzucić do więzienia. Powodem była Herodiada, żona brata jego, Filipa. Jan bowiem upomniał go: «Nie wolno ci jej trzymać». Chętnie też byłby go zgładził, bał się jednak ludu, ponieważ miano go za proroka.

Otóż, kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła córka Herodiady wobec gości i spodobała się Herodowi. Zatem pod przysięgą obiecał jej dać wszystko, o cokolwiek poprosi. A ona przedtem już podmówiona przez swą matkę: «Daj mi – rzekła – tu na misie głowę Jana Chrzciciela!» Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę i na współbiesiadników kazał jej dać. Posłał więc [kata] i kazał ściąć Jana w więzieniu. Przyniesiono głowę jego na misie i dano dziewczęciu, a ono zaniosło ją swojej matce. Uczniowie zaś Jana przyszli, zabrali jego ciało i pogrzebali je; potem poszli i donieśli o tym Jezusowi.


Komentarz: Rev. D. Joan Pere PULIDO i Gutiérrez (Sant Feliu de Llobregat, Hiszpania)

«Doszła do uszu tetrarchy Heroda wieść o Jezusie»

Dzisiejsza Liturgia zaprasza nas do kontemplacji niesprawiedliwości: śmierci Jana Chrzciciela; i zarazem do odkrycia w Słowie Bożym potrzeby jasnego i konkretnego dowodu naszej wiary, aby wypełnić nadzieją świat.

Zachęcam was do skupienia naszej refleksji na postaci tetrarchy Heroda. W rzeczywistości dla nas jest on anty-świadkiem, ale pomoże nam wskazać kilka ważnych kwestii dla naszego świadectwa wiary na tym świecie. «Doszła do uszu tetrarchy Heroda wieść o Jezusie» (Mt 14,1). Stwierdzenie to podkreśla postawę pozornie poprawną, ale nieszczerą. Rzeczywistość którą odnajdziemy dziś w wielu ludziach, a być może także w nas. Wiele osób słyszało o Jezusie, ale kim On jest naprawdę? Jakie osobiste zaangażowanie łączy nas z Nim?

Po pierwsze, konieczne jest podanie poprawnej odpowiedzi; ta tetrarchy Heroda nie jest niczym innym jak niejasną informacją: «To Jan Chrzciciel. On powstał z martwych» (Mt 14,2). Brakuje nam tu stwierdzenia Pawła pytanego o Jezusa: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Szymon Piotr: ‘Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego’» (Mt 16,15-16). I ta wypowiedź nie pozostawia miejsca na strach czy obojętność, ale otwiera drzwi do świadectwa na podstawie Ewangelii nadziei. Tak Jan Paweł II definiuje to w swojej adhortacji apostolskiej Kościoła w Europie: «Wraz z całym Kościołem zachęcam moich braci i siostry w wierze, do nieustannego i ufnego otwarcia się na Chrystusa i poddanie się odnowie w Nim, z siłami pokoju i miłości głosząc wszystkim ludziom dobrej woli, że kto odnajduje Pana poznaje Prawdę, odkrywa Życie i rozpoznaje Drogę, która do niego prowadzi».

Oby dziś, w tą sobotę, Dziewica Maryja, Matka nadziei, pomogła nam naprawdę odkryć Jezusa i dać naszym braciom dobre świadectwo o Nim.

Kto ma uszy, niechaj słucha!

Tekst Ewangelii (Mt 13,36-43): Wtedy odprawił tłumy i wrócił do domu. Tam przystąpili do Niego uczniowie i prosili Go: «Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście!» On odpowiedział: «Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy. Rolą jest świat, dobrym nasieniem są synowie królestwa, chwastem zaś synowie Złego. Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie.

Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego. Kto ma uszy, niechaj słucha!


Komentarz: Rev. D. Iñaki BALLBÉ i Turu (Terrassa, Barcelona, Hiszpania)

«Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście»

Dzisiaj, za pomocą przypowieści o chwaście i pszenicy Kościół zaprasza nas do rozważania na temat współistnienia dobra i zła. Dobra i zła w naszych sercach, dobra i zła, które widzimy w innych i które widoczne jest w świecie.

«Wyjaśnij nam przypowieść» (Mt 13,36) – proszą Jezusa jego uczniowie. Także my dziś możemy więcej uwagi poświęcić naszej osobistej modlitwie, naszej codziennej relacji z Bogiem. — Panie, moglibyśmy rzec, wyjaśnij mi, dlaczego nie pogłębiam mojego życia wewnętrznego. Wyjaśnij mi, jak mogę być Ci bardziej wierny, jak mogę szukać Cię w mojej pracy lub w doświadczeniu, którego nie rozumiem i nie chcę. Jak mogę zostać wykwalifikowanym apostołem. Tym właśnie jest modlitwa, proszeniem Boga o “wyjaśnienia”. A jaka jest moja modlitwa? Czy jest szczera?, czy jest nieprzerwana?, czy jest ufna?

Jezus Chrystus zaprasza nas do tego, by mieć oczy zwrócone ku Niebu, naszemu wiecznemu domowi. Przeważnie żyjemy w zwariowanym pośpiechu i prawie nigdy nie zatrzymujemy się, by pomyśleć, że pewnego dnia, wcześniej czy później – nie wiemy kiedy, będziemy musieli zdać sprawę Bogu z naszego życia, z tego, jak zaowocowały dary, które nam ofiarował. I Pan nam mówi, że na końcu czasów odbędzie się żniwo. Na niebo mamy zasłużyć tutaj na ziemi, dzień po dniu, bez czekania na sytuacje, które być może nigdy nie nastąpią. Mamy bohatersko przeżywać to, co zwyczajne, to wszystko, co z pozoru nie wydaje się niezwykłe ani wieczne. Żyć myśląc o wieczności i pomagać innym też tak myśleć!: paradoksalnie, «wysila się, by nie umrzeć ten człowiek, który ma umrzeć; i nie wysila się, by nie grzeszyć ten człowiek, który ma żyć wiecznie» (Święty Julian z Toledo).

Zbierzemy to, co zasialiśmy. Trzeba walczyć codziennie o 100%. A kiedy Bóg nas wezwie, abyśmy pokazali mu ręce pełne aktów wiary, nadziei i miłości. I oby się uobecniały w małych rzeczach i małych zwycięstwach, które codziennie przeżywane, czynią nas bardziej chrześcijanami, bardziej świętymi i bardziej ludzkimi.

Rabbuni

Tekst Ewangelii (J 20,1-2.11-18): A pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono».

Maria Magdalena natomiast stała przed grobem płacząc. A kiedy [tak] płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa – jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: «Niewiasto, czemu płaczesz?» Odpowiedziała im: «Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono». Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: «Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?» Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: «Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę». Jezus rzekł do niej: «Mario!» A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: Nauczycielu! Rzekł do niej Jezus: «Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: „Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego”». Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: «Widziałam Pana i to mi powiedział».


Komentarz: Rev. D. Albert SOLS i Lúcia (Barcelona, Hiszpania)

«Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: Widziałam Pana i to mi powiedział»

Dzisiaj obchodzimy święto Marii Magdaleny. Zazwyczaj w młodości mamy taki film, który nas pasjonuje i identyfikujemy się z którymś z jego bohaterów. My chrześcijanie powinniśmy być zawsze młodzi w tym znaczeniu wobec życia Jezusa z Nazaretu i umieć utożsamić się z tą wielką kobietą, o której mowa w Ewangelii, Marią Magdaleną. Podążała drogami Jezusa, usłyszała Jego Słowo. Chrystus umiał odpowiedzieć i przyznał jej historyczny przywilej pierwszej osoby, która przekazała fakt zmartwychwstania.

Ewangelista mówi, że w pierwszym momencie nie rozpoznała Go, lecz pomyliła z ogrodnikiem. Ale kiedy Pan zawołał ją po imieniu: «Mario», być może ze względu na specyficzny sposób w jaki to powiedział, ta święta kobieta nie wahała się ani chwilę, «A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: Nauczycielu!» (J 20,16). Po spotkaniu z Jezusem, była pierwszą osobą, która pobiegła opowiedzieć o tym innym uczniom: «Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: ’Widziałam Pana i to mi powiedział’». (J 20,18).

Chrześcijanin, który w codziennym programie życia dba o relację z Chrystusem i w Eucharystii oddaje się przez chwilę modlitwie kontemplacyjnej, kultywuje częste czytanie Ewangelii Jezusa, także będzie miał przywilej usłyszenia osobistego wołania Pana. To ten sam Chrystus, który wzywa każdego nas po imieniu i zachęca do dalszego kroczenia drogą świętości.

«Modlitwa to rozmowa z Bogiem: kontemplacja dla tych, którzy się rozpraszają, pewność rzeczy, których się spodziewamy, status i honor równy Aniołom, postęp i wzrost dóbr, odkupienie grzechów, lekarstwo na zło, owoc obecnych dóbr, gwarancja przyszłych dóbr» (św. Grzegorz z Nyssy).

Mówmy Panu:  — Jezu, żeby moja przyjaźń z Tobą była tak silna i tak głęboka, żebym jak Maria Magdalena, był w stanie rozpoznać Cię w moim życiu.

Wam dano poznać tajemnice

Tekst Ewangelii (Mt 13,10-17): Przystąpili do Niego uczniowie i zapytali: «Dlaczego w przypowieściach mówisz do nich?» On im odpowiedział: «Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano. Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją. Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza: Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił.

Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę, powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło ujrzeć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli.


Komentarz: Rev. D. Manel MALLOL Pratginestós (Terrassa, Barcelona, Hiszpania)

«Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą»

Dzisiaj, wspominamy “pochwałę” kierowaną przez Jezusa do tych, którzy zbierali się wokół Niego: «szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą» (Mt 13,16). I zastanawiamy się: czy te słowa Jezusa skierowane są i do nas, czy tylko do tych, którzy widzieli i słyszeli Go bezpośrednio? Wydaje się, że szczęśliwi są oni, bo mieli szczęście żyć z Jezusem, pozostawać fizycznie i zauważalnie u Jego boku. A my możemy zaliczyć się między sprawiedliwymi i prorokami — nie będąc sprawiedliwymi ani prorokami — bo chcielibyśmy zobaczyć i usłyszeć.

Nie należy jednak zapominać, że Pan odnosi się do sprawiedliwych i proroków przed Jego przyjściem, przed Jego objawieniem: «zaprawdę, powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło ujrzeć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli » (Mt 13,17 ). Wraz z Nim przychodzi pełnia czasu, i my jesteśmy w tej pełni, jesteśmy już w czasach Chrystusa, w czasach zbawienia. To prawda, że nie widzieliśmy Jezusa naszymi własnymi oczami, ale poznaliśmy Go i poznajemy. I nie słyszeliśmy Jego głosu naszymi uszami, ale usłyszeliśmy i słuchamy Jego słów. Poznanie które nam daje wiara, mimo że niezauważalne, to jest prawdziwa wiedza, stawia nas w kontakcie z prawdą, a więc daje nam szczęście i radość.

Dziękujmy za naszą chrześcijańską wiarę, cieszmy się nią. Starajmy się, aby nasz kontakt z Jezusem nie był zdystansowany ale bliski, jak Jego uczniów, którzy z Nim byli, widzieli i słyszeli. Nie patrzmy na Jezusa idąc od obecnej chwili w przeszłość, ale z teraźniejszości w teraźniejszość, bądźmy naprawdę w Jego czasie, czasie, który nigdy się nie kończy. Modlitwa — rozmawiać z Bogiem — i Eucharystia —przyjmować Go— zapewniają nam tą bliskość z Nim i czynią nas naprawdę szczęśliwymi mogąc patrzeć na Niego oczami i uszami wiary. «Przyjmij więc obraz Boga stracony przez twe złe uczynki» (św. Augustyn).

Kto pełni wolę Ojca mojego…

Tekst Ewangelii (Mt 12,46-50): Gdy jeszcze przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim mówić. Ktoś rzekł do Niego: «Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą mówić z Tobą». Lecz On odpowiedział temu, który Mu to oznajmił: «Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?» I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką».


Komentarz: + P. Pere SUÑER i Puig SJ (Barcelona, Hiszpania)

«Kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest (…) matką»

Dzisiaj, Ewangelia przedstawia nam na początek zaskakujące pytanie Jezusa: «Kto jest moją matką» (Mt 12,48). Wydaje się, że Pan przyjmuje pogardliwą postawę wobec Maryi. Nic podobnego – Jezus chce jasno pokazać, że w jego oczach – oczach Boga! – o wartości osoby nie decydują więzy ciała i prawo krwi, lecz duchowa predyspozycja do przyjęcia woli Boga: «Wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: ‘Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten mi jest bratem, siostrą i matką’» (Mt 12,49-50). W tym momencie było wolą Boga, aby On ewangelizował tych, którzy go słuchali i aby oni Go rzeczywiście słuchali. Ta racja, jakby nie była zadziwiająca, jest ponad wszystkie inne wartości. Jezus opuścił Maryję, by czynić wolę Ojca i głosić z dala od domu.

Ale któż inny niż Maryja był bardziej zdolny, by realizować wolę Boga? «Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!» (Łk 1,38). Święty Augustyn twierdził, że Maryja najpierw z posłuszeństwa przyjęła w duchu słowo Boga, a dopiero potem je poczęła w łonie przez Wcielenie.

A innymi słowami: Bóg kocha nas w miarę naszej świętości. Maryja jest najświętsza i dlatego najbardziej ukochana. Bycie świętym nie jest przyczyną dla miłości Boga. Odwrotnie, Bóg nas kocha i dlatego czyni nas świętymi. Pan Bóg jest zawsze pierwszy w miłości. (cf. 1J 4,10). Maryja uczy nas tego słowami: «Wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej» (Łk 1,48). W oczach Boga jesteśmy mali; lecz On pragnie nas wywyższyć i uświęcić.

 

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com