Czy tylko nieliczni będą zbawieni?

Tekst Ewangelii (Łk 13,22-30): Tak nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy. Raz ktoś Go zapytał: «Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?» On rzekł do nich: «Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: „Panie, otwórz nam!”; lecz On wam odpowie: „Nie wiem, skąd jesteście”. Wtedy zaczniecie mówić: „Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”. Lecz On rzecze: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości!” Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi».


Komentarz: Rev. D. Pedro IGLESIAS Martínez (Rubí, Barcelona, Hiszpania)

«Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?»

Dzisiaj, Ewangelia porusza temat zbawienia dusz. Jest to sedno nauki Chrystusa i “najwyższe prawo Kościoła” (nie szukając daleko, potwierdza to Kodeks Prawa Kanonicznego). Zbawienie jest rzeczywistością dotyczącą Boga, a dla nas, którzy nie przeszli jeszcze linii śmierci, jest tylko jedną z możliwości. Zbawienie czy potępienie!, to znaczy przyjąć lub odrzucić dar miłości Boga na całą wieczność.

Święty Augustyn powiedział, że «Ten, kto zniszczył w sobie dobro, które mogło być wieczne, stał się godny wiecznego zła». W tym życiu są tylko dwie możliwości: z Bogiem albo z niczym, ponieważ bez Boga nic nie ma sensu. Jeśli w ten sposób patrzymy, to życie, śmierć, radość, ból, miłość, etc. są pojęciami pozbawionymi logiki, jeśli nie są przeżywane z Bogiem. Kiedy człowiek grzeszy, odwraca spojrzenie od Stwórcy i koncentruje je na sobie. Natomiast Bóg nieustannie patrzy na człowieka z miłością, i aby nie nadużywać jego wolności, oczekuje na minimalny gest odwzajemnienia.

«Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?» (Łk 13,23). Chrystus nie odpowiada na to zażalenie. A więc pytanie pozostaje bez odpowiedzi aż do dzisiaj «To niezgłębiona tajemnica świętości Boga i świadomości człowieka. Milczenie Kościoła jest jedyną słuszną chrześcijańską postawą» (Jan Paweł II). Kościół nie wypowiada się na temat tego, kto zamieszkuje piekło, ale wierny słowom Jezusa Chrystusa, potwierdza jego istnienie i fakt skazania na nie według sądu ostatecznego. I każdy, kto neguje jego istnienie, czy to kleryk czy laik, popada po prostu w herezję.

W wolności możemy skierować spojrzenie duszy na Zbawiciela, ale także wolni jesteśmy, aby Go odrzucić. W chwili śmierci wybór ten utrwala się na całą wieczność…

 

Któż więc może się zbawić?

Tekst Ewangelii (Mt 19,23-30): Jezus zaś powiedział do swoich uczniów: «Zaprawdę, powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego, Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego». Gdy uczniowie to usłyszeli, przerazili się bardzo i pytali: «Któż więc może się zbawić?» Jezus spojrzał na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe».

Wtedy Piotr rzekł do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?» Jezus zaś rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy. Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi.


Komentarz: Rev. D. Fernando PERALES i Madueño (Terrassa, Barcelona, Hiszpania)

«Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego (…) Któż więc może się zbawić?»

Dzisiaj rozważamy reakcję, która nastąpiła wśród słuchaczy dialogu Jezusa z bogatym młodzieńcem: «Któż więc może się zbawić?» (Mt 19,25). Słowa Zbawiciela skierowane do bogatego młodzieńca są wyraźnie wymagające, zaskakujące i budzą z ospałości. Nie chodzi o pojedyncze słowa, przypadkowo wypowiedziane w Ewangelii. Dwadzieścia razy powtarza się to orędzie. Musimy to zapamiętać: Jezus ostrzega przed przeciwnościami które sprawiają bogactwa, przeszkadzając nam wejść do życia…

Bez wątpienia, Jezus kochał i wzywał ludzi bogatych, bez wymagania do porzucenia swych obowiązków. Bogactwo samo w sobie nie jest złe, jedynie jeśli u początków nie było nabyte niegodnie, bądź nie jest egoistycznie używane, bez wzięcia pod uwagę tych najbardziej poszkodowanych, jeśli nie zamyka ono serca na prawdziwe wartości duchowe (gdy nie ma potrzeby Boga).

«Któż więc może się zbawić?». Jezus odpowiada: «U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe» (Mt 19,26). – Panie, Ty znasz dobrze ludzką zdolność łagodzenia twego Słowa. Muszę Ci to powiedzieć, Panie, pomóż mi! Przemień moje serce.

Po tym jak młodzieniec odszedł zasmucony w skutek przywiązania do swych bogactw, odezwał się Piotr mówiąc: – Udziel Panie, twemu Kościołowi, twoim Apostołom zdolności porzucenia wszystkiego dla Ciebie.

«Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały…» (Mt 19,28). Twoje myślenie kieruje się ku temu „dniowi”, ku przyszłości. Jesteś człowiekiem ukierunkowanym ku końcowi świata, ku pełni człowieczeństwa. W tym czasie, Panie, wszystko będzie nowe, odrodzone, piękne.

Jezus Chrystus mówi nam: – Wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również wraz z Synem Człowieczym… Stokroć tyle otrzymacie za każdą jedną… I życie wieczne odziedziczcie… (por. Mt 19,28-29).

Przyszłość, którą obiecujesz swoim, tym, którzy poszli za tobą porzucając wszelkie przywiązania…jest przyszłością szczęśliwą, jest obfitością życia, jest boską pełnią.

– Dzięki ci Panie. Prowadź mnie ku tej chwili!

Wielbi dusza moja Pana

Tekst Ewangelii (Łk 1,39-56): W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana».

Wtedy Maryja rzekła: «Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Święte jest Jego imię – a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia [zachowuje] dla tych, co się Go boją. On przejawia moc ramienia swego, rozprasza [ludzi] pyszniących się zamysłami serc swoich. Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych. Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia. Ujął się za sługą swoim, Izraelem, pomny na miłosierdzie swoje – jak przyobiecał naszym ojcom – na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki». Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.


Komentarz: P. Abad Dom Josep ALEGRE Abad emérito de Santa Mª de Poblet (Tarragona, Hiszpania)

«Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy»

Dzisiaj obchodzimy uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z ciałem i duszą. «Dzisiaj – jak mówi św. Bernard – do Nieba zostaje wzięta Dziewica pełna chwały i napełnia rozkoszą mieszkańców niebios». Do tego dodaje następujące, wspaniałe słowa: «Cóż za piękny dar przekazuje dzisiaj Ziemia Niebu! Dzięki temu gestowi przyjaźni – dawania i otrzymywania – łączy się to co ludzkie z tym co boskie, to co ziemskie z tym co niebieskie, to co pokorne z tym co wzniosłe. Najwspanialszy owoc ziemi jest tam, skąd pochodzą najlepsze dary. Wyniesiona na wysokości, Święta Dziewica rozdziela swoje dary ludziom».

Pierwszym darem, którym cię obdarowuje jest Słowo, które Ona potrafiła zachować z wiernością i sprawiła że wydało ono owoc dzięki cichej i przytulnej głębi jej serca. Podczas gdy Słowo w niej trwało, a Życie dla ludzkości zostało w niej zostało poczęte «Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.» (Łk 1,39-40). Obecność Maryi potęguje radość: «Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie» (Łk 1,44) – wykrzykuje Elżbieta.

Przede wszystkim jednak udziela nam swojego daru wdzięczności, jej własnej radości wyrażonej śpiewem, jej Magnificat: «Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy…» (Łk 1,46-47). Cóż za wspaniały prezent otrzymujemy z niebios wraz ze śpiewem Maryi, dzięki któremu stało się Słowo Boże. W tym śpiewie znajdują się wskazówki, które pomagają nam nauczyć się tego, jak łączyć to co ludzkie z tym co boskie, to co ziemskie z tym co niebieskie, żeby odpowiedzieć tak jak ona na dar od Boga, którym jest Jego Syn. Podążając za przykładem Maryi, która jako pierwsza doznała chwały, do jakiej jesteśmy przeznaczeni, aby być darem od Boga dla świata, a jutro darem ludzkości dla Boga.

Czy myślicie…

Tekst Ewangelii (Łk 12,49-53): Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej».


Komentarz: Rev. D. Isidre SALUDES i Rebull (Alforja, Tarragona, Hiszpania)

«Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój?»

Dzisiaj z ust Jezusa słyszymy przerażające stwierdzenia: «Przyszedłem rzucić ogień na ziemię» (Łk 12,49); «czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam» (Łk 12,51). I oto prawda oddziela się od kłamstwa, współczucie od egoizmu, sprawiedliwość wobec niesprawiedliwości…

W całym świecie, ale także w naszym wnętrzu miesza się dobro ze złem; ale powinniśmy za czymś się opowiedzieć, wybrać, zdając sobie sprawę, że wierność ta jest “niewygodna”. Łatwiejsze wydaje się dostosowanie, lecz jednak jest mniej ewangeliczne.

Mamy pokusę urządzania “ewangelii” i “Jezusa” na swoją modłę, tak jak nam się podoba, według naszych gustów i upodobań. A jednak powinniśmy pamiętać, że chrześcijańskie życie nie może być rutyną, zwyczajnym “jakoś tam będzie” pozbawionym ciągłego pragnienia doskonalenia się. Benedykt XVI powiedział, że «Jezus Chrystus nie jest prywatnym przekonaniem lub abstrakcyjną doktryną, jest realną osobą, której wejście w historię jest w stanie przemienić życie każdego człowieka».

Jezus jest wzorem (powinniśmy mieć “oczy zwrócone na Niego”, szczególnie w trudnościach i prześladowaniach). On dobrowolnie przyjął Krzyż, aby naprawić naszą wolność i przywrócić nam szczęście: «Wolność Boga i wolność człowieka ostatecznie spotkały się w jego ukrzyżowanym ciele» (Benedykt XVI). Jeśli będziemy trwać przy Jezusie, nic nas nie pokona. Jego poświęcenie oznacza dokładne przeciwstawienie się duchowej letniości, w której tak często się pogrążamy.

Wierność wymaga odwagi i ascetycznej walki. Grzech i zło ciągle nas zwodzą: dlatego jest walka i męstwo w trudzie uczestniczenia w Męce Chrystusa. Nienawiść do grzechu nie jest pacyfistyczna. Królestwo niebieskie wymaga trudu, walki i pokonywania samych siebie, doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je (cf. Mt 11,12).

Dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie

Tekst Ewangelii (Mt 19,13-15): Wtedy przyniesiono Mu dzieci, aby włożył na nie ręce i pomodlił się za nie; a uczniowie szorstko zabraniali im tego. Lecz Jezus rzekł: «Dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie; do takich bowiem należy królestwo niebieskie». Włożył na nie ręce i poszedł stamtąd.


Komentarz: Rev. D. Antoni CAROL i Hostench (Sant Cugat del Vallès, Barcelona, Hiszpania)

«Wtedy przyniesiono Mu dzieci, aby włożył na nie ręce i pomodlił się za nie; a uczniowie szorstko zabraniali im tego»

Dzisiaj dane nam jest rozważanie sceny, która niestety jest nazbyt aktualna: «Przyniesiono Mu dzieci, aby włożył na nie ręce i pomodlił się za nie; a uczniowie szorstko zabraniali im tego» (Mt 19,13). Jezus miłuje dzieci; a my, posługując się słabymi, typowymi dla “ludzi dorosłych” argumentami, uniemożliwiamy im zbliżenie się do Jezusa i do Ojca: – Jak dorosną, jeśli będą tego chciały, same zadecydują…! To wielki błąd.

Ubodzy, to znaczy, ci najbardziej pozbawieni środków, najbardziej potrzebujący, otoczeni są szczególną troską ze strony Pana. A dzieci, maluchy są nader ”ubodzy”. Są ubodzy wiekiem, są ubodzy wiedzą… Są bezbronni. Dlatego Kościół – nasza “Matka” – zaleca, by rodzice nie ociągali się z chrzczeniem swoich dzieci, aby Duch Święty zamieszkał w ich duszach, a one mogły znaleźć się pod skrzydłami wspólnoty wiernych. Zaleca to zarówno Katechizm Kościoła Katolickiego jak i Kodeks Prawa Kanonicznego, najwyższej rangi zbiory skodyfikowanych norm i reguł Kościoła (który, jak każda wspólnota, musi posiadać taki skodyfikowany zbiór norm i reguł).

Ale nie!: kiedy dorosną! Absurdalny jest ten sposób postępowania. Zadajmy bowiem pytania: – Co to dziecko będzie jadło? Ano to, co mu matka poda, nie czekając aż dziecko wyrazi chęć na co ma ochotę. – W jakim języku będzie dziecko mówić? – Ano, w tym w jakim mówić doń będą jego rodzice (w przeciwnym razie, dziecko nigdy nie będzie mogło wybrać jakiegokolwiek języka). – Do jakiej szkoły dziecko pójdzie? Do tej, do której rodzice je zaprowadzą, nie czekając aż dziecko określi jaki kierunek studiów chciałby wybrać…

– Co jadł Jezus? To, co podawała mu Matka Jego, Maria. – W jakim języku mówił Jezus? W języku swych rodziców. – Jakiej religii Dzieciątko Jezus się nauczyło i jaką praktykowało? Religii swych rodziców się nauczyło i tę religię praktykowało, religię żydowską. Później, kiedy dorósł, ale i dzięki pouczeniom jakie otrzymał od swych rodziców stworzył nową religię… Ale, wpierw, co naturalne, wyznawał wiarę swych rodziców.

 

 

«A kiedy przebywali razem w Galilei»

Tekst Ewangelii (Mt 17,22-27): A kiedy przebywali razem w Galilei, Jezus rzekł do nich: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Oni zabiją Go, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie». I bardzo się zasmucili.

Gdy przyszli do Kafarnaum, przystąpili do Piotra poborcy dwudrachmy z zapytaniem: «Wasz Nauczyciel nie płaci dwudrachmy?» Odpowiedział: «Owszem». Gdy wszedł do domu, Jezus uprzedził go, mówiąc: «Szymonie, jak ci się zdaje? Od kogo królowie ziemscy pobierają daniny lub podatki? Od synów swoich czy od obcych?» Gdy powiedział: «Od obcych», Jezus mu rzekł: «A zatem synowie są wolni. żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę! Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie!».


Komentarz: P. Joaquim PETIT Llimona, L.C. (Barcelona, Hiszpania)

«A kiedy przebywali razem w Galilei»

Dzisiaj, liturgia proponuje nam różne możliwości rozważania. Jedną z nich może być zatrzymanie się na tym, co jest obecne w całym tekście: bliska relacja Jezusa z uczniami.

Mówi Św. Mateusz, że Jezus i jego uczniowie «przebywali razem w Galilei» (Mt 17,22). Mogłoby się to wydawać czymś normalnym, lecz fakt, że przebywali razem ukazuje, że ewangelista bardzo podkreśla bliskość Chrystusa. Potem Jezus otwiera przed nimi Serce, aby powierzyć im drogę swojej Pasji, Śmierci i Zmartwychwstania, znaczy, tego co najgłębiej nosił i chciał wyjawić tym, których kochał. Następny fragment tekstu zawiera epizod o podatkach. Tutaj również ewangelista pozwala nam ujrzeć stosunek Jezusa do Piotra w równym traktowaniu siebie jako synów Izraela (Jezusa i Piotra) zwolnionych z podatku wobec obcych podlegających obowiązkowi płacenia. W końcu Chrystus pokazuje jak zdobyć pieniądze nie tylko za siebie, ale za ich obu, by nie budzić zgorszenia.

W tych scenach widzimy podstawową wizję życia chrześcijańskiego: jest to upodobanie Jezusa w byciu z nami. W Księdze Przysłów mówi Pan: «Znajdując radość przy synach ludzkich» (Prz 8,31). Jakże zmienia to rzeczywistość naszego życia duchowego, w którym czasem podkreślamy tylko to, co sami czynimy, jakby to było najważniejsze! Życie wewnętrzne powinno skupiać się na Chrystusie, na jego miłości do nas, na jego oddaniu się aż po śmierć za nas, na jego ciągłym szukaniu naszych serc. Bardzo dobrze wyraził to Jan Pawel II w jednym ze swoich spotkań z młodymi: Papież wykrzyknął: «Na Niego patrzcie!».

 

Dobrze, że tu jesteśmy

Tekst Ewangelii (Łk 9,28-36): W jakieś osiem dni po tych mowach wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie.

Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: «Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy [tamci] weszli w obłok. A z obłoku odezwał się głos: «To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!» W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmiali o tym, co widzieli.


Komentarz: Rev. D. Antoni CAROL i Hostench (Sant Cugat del Vallès, Barcelona, Hiszpania)

«Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty»

Dzisiaj, w rozważaniu Przemienienia Pana przeczuwamy jakie będzie Niebo. Najbardziej jednak interesuje nas w tej scenie spontaniczna reakcja “ziemskich rozmówców”. Po raz kolejny Szymon Piotr zabiera głos: «Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy» (Łk 9,33). Cudownie jest widzieć, że jedynie ujrzenie Ciała Chrystusa w chwale, sprawia, że Piotr jest całkowicie szczęśliwy: nie potrzeba nic więcej.

«Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Reakcja Piotra ukazuje autentyczny dynamizm prawdziwej miłości: nie myśli on o własnej wygodzie; pragnie zatrzymać tę sytuację głębokiego szczęścia dbając o dobro innych (w tym przypadku w sposób bardzo ludzki chce postawić on namioty!). Oto najbardziej jasny przejaw prawdziwej miłości: jestem szczęśliwy, bo mogę dać ci szczęście; jestem szczęśliwy, bo powierzam się dla twojego szczęścia.

Ponadto bardzo znaczący jest fakt, że Szymon intuicyjnie rozpoznaje Mojżesza i Eliasza. Oczywiście Piotr o nich wiedział, ale nigdy ich nie widział (przecież żyli wiele wieków wcześniej!) i mimo tego, natychmiast ich rozpoznał (zupełnie jakby znał ich od zawsze). Oto właśnie przejaw najwyższego stopnia poznania Nieba przez człowieka: dzięki przebywaniu z Bogiem “twarzą w twarz” doświadczy on niewyobrażalnego poszerzenia swojego poznania (znacznie głębszego udziału z Prawdzie). A ostatecznie, «boskość” na tamtym świecie, umożliwi ludzkiemu duchowi taką “gamę doświadczeń” prawdy i miłości, jakiej człowiek nigdy w ziemskiej rzeczywistości nie mógł osiągnąć» (Święty Jan Paweł II).

Szymon, widząc Mojżesza i Eliasza, nie tylko natychmiast ich rozpoznaje, ale także natychmiast ich kocha (skoro pragnie postawić dla każdego z nich namiot). Święty Piotr, Papież (pierwszy w Kościele), ale także rybak, wyraża tę miłość w sposób bardzo prosty; a Święta Teresa, mniszka, ale i Doktor Kościoła, wyraziła tę logikę miłości w sposób bardziej wyszukany: «Radość ze sprawiania radości drugiemu przewyższa moją radość».

Nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem

Tekst Ewangelii (Mt 16,13-23): Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?» A oni odpowiedzieli: «Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków». Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego». Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie». Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem.

Odtąd zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: «Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie». Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: «Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki».


Komentarz: Rev. D. Joaquim MESEGUER García (Rubí, Barcelona, Hiszpania)

«Myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki»

Dzisiaj Jezus ogłasza Piotra wybranym za jego mądre wyznanie wiary: «Odpowiedział Szymon Piotr: ‘Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego’. Na to Jezus mu rzekł: ‘Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie’» (Mt 16,16-17). W tej pochwale Jezus obiecuje Piotrowi prymat w Kościele; ale wkrótce potem musi skarcić go za wyrażenie idei zbyt ludzkiej i błędnej o Mesjaszu: «Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: ‘Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie’. Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: ‘Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki’» (Mt 16,22-23).

Musimy podziękować ewangelistom, że przedstawili nam pierwszych uczniów Jezusa takimi jakimi były: nie jako wyidealizowane postacie, ale ludzie, z krwi i kości, tak jak my, z ich mocnymi i słabymi stronami; ta okoliczność zbliża ich ku nam i pozwala zrozumieć, że doskonalenie się w życiu chrześcijańskim to droga, którą wszyscy musimy przebyć, bo nikt nie rodzi się mądry.

Jako że znamy historię, akceptujemy, że Jezus był Mesjaszem cierpiącym, zapowiadanym przez Izajasza i oddał Swoje życie na krzyżu. Co przychodzi nam trudniej zaakceptować to fakt, że nadal musimy uobecniać Jego dzieła pokonując tę samą drogę ofiary i wyrzeczenia. Zanurzeni w społeczeństwie, które opowiada się za szybkim sukcesem, uczeniem bez wysiłku i w formie zabawy, i maksimum korzyści przy minimum pracy, nietrudno o to, byśmy zaczęli patrzeć na wszystko bardziej jak ludzie niż jak Bóg. Po otrzymaniu Ducha Świętego, Piotr dostrzegł drogę do naśladowania i żył w nadziei. «Trudności świata są pełne smutku i bez nagrody; ale te, które cierpi się przez Boga, łagodnieją w nadziei nagrody wiecznej» (św. Efrem).

Panie, dopomóż mi!

Tekst Ewangelii (Mt 15,21-28): Potem Jezus odszedł stamtąd i podążył w stronę Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: «Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha». Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: «Odpraw ją, bo krzyczy za nami!» Lecz On odpowiedział: «Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela».

A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: «Panie, dopomóż mi!» On jednak odparł: «Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom». A ona odrzekła: «Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów». Wtedy Jezus jej odpowiedział: «O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» Od tej chwili jej córka była zdrowa.


Komentarz: Rev. D. Jordi CASTELLET i Sala (Sant Hipòlit de Voltregà, Barcelona, Hiszpania)

«O niewiasto wielka jest twoja wiara»

Dzisiaj często słyszymy stwierdzenia “nie ma już wiary”, i wypowiadają to osoby, które proszą o chrzest lub katechezę dla swoich dzieci czy o sakrament małżeństwa. Słowa te odzwierciedlają negatywne patrzenie na świat, przekonanie, że każdy przeszły czas był lepszy od tego, w którym jesteśmy, na końcu pewnego etapu, o którym już nic więcej nie można powiedzieć ani nic nowego zrobić. Oczywiście chodzi o młode osoby, które w większości z pewną dozą pesymizmu widzą zmianę świata od czasu swoich rodziców, którzy żyli wiarą może bardziej ludową, do nich samych, którzy nie potrafili się dostosować. Doświadczenie to nie daje im satysfakcji i odbiera zdolność do zmiany, kiedy być może właśnie znajdują się na początku pewnego etapu, co należałoby wykorzystać.

Ten fragment Ewangelii zwraca uwagę na matkę kananejską, która prosi o łaskę dla swojej córki, gdyż rozpoznała w Jezusie Syna Dawida: «Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha» (Mt 15,22). Mistrz jest zaskoczony: «O niewiasto, wielka jest twoja wiara», i nie może uczynić nic innego, niż wstawiać się za takimi osobami: «niech ci się stanie, jak chcesz» (Mt 15,28), choć wydaje się, że nie mieści się to w schemacie. W taki sposób objawia się łaska Boga.

Wiara nie jest dobrem tylko dla wybranych ani tych, którzy uważają się za dobrych lub takimi byli przez tytuł społeczny lub kościelny. Działanie Boga przekłada się na działanie Kościoła i Duch Święty działa w osobach, których nie podejrzewalibyśmy nigdy o to, że przyniosą nam od Boga nowinę, wołanie tych najbardziej potrzebujących. Mówił Święty Leon: «Kochani moi, cnota i mądrość chrześcijańskiej wiary polega na miłości do Boga i bliźniego: nie uchybia powinności miłosierdzia ten, kto stara się oddawać cześć Bogu i pomaga swojemu bratu».

 

Przyjdź!

Tekst Ewangelii (Mt 14,22-36): Zaraz też przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał.

Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: «Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!» Na to odezwał się Piotr: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!» A On rzekł: «Przyjdź!» Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: «Panie, ratuj mnie!» Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu zwątpiłeś, małej wiary?» Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: «Prawdziwie jesteś Synem Bożym».

Gdy się przeprawiali, przyszli do ziemi Genezaret. Ludzie miejscowi, poznawszy Go, rozesłali [posłańców] po całej tamtejszej okolicy, znieśli do Niego wszystkich chorych i prosili, żeby przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni.


Komentarz: Fray Lluc TORCAL Monje del Monasterio de Sta. Mª de Poblet (Santa Maria de Poblet, Tarragona, Hiszpania)

«Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie»

Dzisiaj nie zobaczymy Jezusa śpiącego w łodzi, podczas gdy tonie, ani jednym słowem uspokajającego burzę, wzbudzając tym podziw wśród apostołów (por. Mt 8,22-23). Jednakże dzisiejsza sytuacja nie jest mniej niepokojąca: tak dla pierwszych uczniów jak i dla nas.

Jezus nakazał uczniom wsiąść do łodzi i odpłynąć na drugą stronę brzegu; oddalił wszystkich po uprzednim nakarmieniu głodnego tłumu i sam pozostał na górze, głęboko zanurzony w modlitwie (por. Mt 14,22-23). Uczniowie, bez Mistrza, poruszają się z trudem. Wtedy przyszedł do łodzi Jezus krocząc po wodzie.

Jak przystało na normalnych i rozsądnych ludzi, uczniowie przestraszyli się widząc Go: ludzie nie chodzą po wodzie, a zatem musiała być to zjawa. Ale byli w błędzie: to nie było złudzenie, ale mieli przed sobą tego samego Pana, który zapraszał ich — jak w wielu innych sytuacjach — aby się nie bali i zaufali Mu, aby objawił w nich wiarę. Tej wiary wymagana najpierw od Piotra, który powiedział: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!» (Mt 14,28). W tej odpowiedzi Piotr pokazał, że wiara jest posłuszeństwem Słowu Chrystusa: nie mówi «spraw, żebym chodził po wodzie», ale chce robić to, co sam i jedyny Pan mu nakaże, aby uwierzyć w prawdziwość słowa Mistrza.

Jego wątpliwości zachwiały jego niedojrzałą wiarę, ale doprowadziły do wyznania innych uczniów, teraz w obecności Mistrza: «Prawdziwie jesteś Synem Bożym» (Mt 14,33). «Grupa tych, którzy już byli apostołami, ale wciąż nie wierzą, bo widzą jak wody grały pod stopami Pana, i że wśród rozkołysanych fal kroki Pana były pewne, (…) uwierzyli, że Jezus jest prawdziwym Synem Boga, właśnie tak to wyznając» (św. Ambroży).

Spojrzał w niebo…

Tekst Ewangelii (Mt 14,13-21): Gdy Jezus to usłyszał, oddalił się stamtąd w łodzi na miejsce pustynne, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych.

A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: «Miejsce to jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności!» Lecz Jezus im odpowiedział: «Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść!» Odpowiedzieli Mu: «Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb». On rzekł: «Przynieście Mi je tutaj!»

Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków. Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.


Komentarz: Rev. D. Xavier ROMERO i Galdeano (Cervera, Lleida, Hiszpania)

«Spojrzał w niebo…»

Dzisiaj Ewangelia dotyka naszych “psychicznych portfeli”… Dlatego, podobnie jak w czasach Jezusa, mogą pojawić się głosy mądrych, ważące wartość tej kwestii. Apostołowie, widząc, żę robi się późno i nie wiedząc jak zaspokoić ten tłum zgromadzony wokół Jezusa, widzą rozwiązanie: «niech idą do wsi i zakupią sobie żywności» (Mt 14,15). Nie spodziewali się, że ich Mistrz i Pan podważy te ich rozważne rozumowanie, mówiąc: «wy dajcie im jeść!» (Mt 14,16).

Przysłowie mówi: «Kto wyklucza Boga ze swych rachunków, nie umie liczyć». I to prawda, uczniowie —my również— nie umiemy liczyć, ponieważ często zapominamy o najważniejszej sumie: samym Bogu pośród nas.

Uczniowie dobrze policzyli; policzyli dokładną liczbę chleba i ryb, ale psychicznie dzieląc ją między tak wielu ludzi, wychodziło im zero nieskończone; więc zdecydowali się na ostrożny realizm: «Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb» (Mt 14,17). Nie zdają sobie sprawy, że mają Jezusa —prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka— wśród nich!

Parafrazując Świętego Josemaría, możemy przypomnieć, że: «W apostolskich przedsiębiorstwach, jest poprawne —to obowiązek— byś brał pod uwagę czym dysponujesz (2 + 2 = 4), ale nie zapominaj, nigdy!, że, na szczęście, masz sumować w inny sposób: Bóg + 2 + 2… ». Chrześcijański optymizm nie jest oparty na braku trudności, oporów i osobistych błędów, ale na Bogu, który mówi nam: «A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata» (Mt 28,20).

Dobrze byłoby, żebyś ty i ja, wobec trudności, zanim wydamy wyrok śmierci na śmiałość i optymizm chrześcijańskiego ducha, liczyli na Boga. Obyśmy mogli za świętym Franciszkiem powiedzieć to wielkie zdanie: «gdzie jest nienawiść, pozwól mi siać miłość»; to znaczy tam, gdzie nie wychodzą mi numery, obym liczył na Boga.

 

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com