«Nikt, kto czyni cuda w mię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie»

Tekst Ewangelii (Mk 9,38-43.45.47-48): Wtedy Jan rzekł do Niego: «Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami». Lecz Jezus odrzekł: «Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody.»

Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze. Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie, chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie».

Komentarz: Rev. D. Valentí ALONSO i Roig (Barcelona, Hiszpania)

«Nikt, kto czyni cuda w mię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie»

Dzisiaj, według najnowszego modelu realizacji telewizyjnej, przyglądamy się Jezusowi pomnażając robactwo i rozniecając większy ogień tam, dokąd nie powinniśmy trafić: do piekła, «gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie» (Mk 9,48). Jest to opis stanu, do jakiego może zostać doprowadzona osoba, której życie zawiodło ją nie tam, gdzie chciała się znaleźć. Moglibyśmy to porównać z momentem, kiedy prowadziliśmy nasz samochód i wybraliśmy drogę z przekonaniem, że to dobra trasa, a nagle znaleźliśmy się w obcym miejscu, nie wiadomo gdzie, a wcale nie chcieliśmy tu być. Trzeba tego uniknąć za wszelką cenę, choć mielibyśmy się pozbawić rzeczy pozornie niezbędnych: bez rąk (cf. Mk 9,43), bez nóg (cf. Mk 9,45), bez oczu (cf. Mk 9,47). Trzeba chcieć wejść do życia i do Królestwa Bożego, nawet bez jakiejś części nas samych.

Prawdopodobnie ta Ewangelia prowadzi nas do refleksji i odkrycia czegoś, co jest bardzo nasze, ale nie pozwala nam iść ku Bogu, a nawet więcej, oddala nas od Niego.

Sam Jezus wskazuje nam na grzech, który popełniamy przez nasze członki (ręce, nogi i oczy). Pan Jezus mówi o tych, którzy gorszą małych, którzy w Niego wierzą (cf. Mk 9,42). “Gorszyć” znaczy oddalać od Pana Boga. Dlatego dostrzegajmy obecność Jezusa i wiarę w każdej osobie.

Pan Jezus uczy nas, że nie trzeba być jednym z Dwunastu najbliższych uczniów, aby być z Nim: «Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami» (Mk 9,40). Dlatego rozumiemy, że Jezus zbawia wszystko. Oto nauka płynąca z Ewangelii na dziś: wielu znajduje się bliżej Królestwa Bożego niż myślimy, gdyż czynią cuda w imię Jezusa Chrystusa. I jak wyznała Święta Teresa od Dzieciątka Jezus: «Pan nie będzie mógł mnie wynagrodzić za moje czyny (…). Lecz i tak ufam, że wynagrodzi mnie po swojemu».

 

«Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny»

Tekst Ewangelii (Łk 6,27-38): Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w [jeden] policzek, nadstaw mu i drugi! Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty! Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje. Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie! Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać. Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych.

Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie».

Komentarz: Rev. D. Jaume AYMAR i Ragolta (Badalona, Barcelona, Hiszpania)

«Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny»

Dzisiaj, w Ewangelii, Pan dwa razy mówi nam, żebyśmy kochali swoich wrogów, po czym następują trzy przykłady dla tego nakazu: dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jest to polecenie, które wydaje się trudne do wypełnienia: jak możemy kochać tych, którzy nas nie kochają? Co więcej, jak możemy kochać tych, o których wiemy, że nam źle życzą? Umiejętność kochania w takich sytuacjach jest darem od Boga, na który musimy się otworzyć. Gdyby się temu przyjrzeć, miłość nieprzyjaciół jest z ludzkiego punktu widzenia bardzo rozsądna: nasz wróg staje się nagle bezbronny; nasze uczucie może sprawić, że przestanie być wrogiem. W tym samym wersecie, Jezus mówi dalej: «Jeśli cię kto uderzy w [jeden] policzek, nadstaw mu i drugi!» (Łk 6,29). Mogłoby się to wydawać przesadną uległością. Teraz spójrzmy, co zrobił Jezus spoliczkowany podczas swojej męki? Oczywiście nie odpowiedział ciosem na zadane uderzenie, lecz odparł stanowczo i z miłosierdziem, które z pewnością pobudziło nieszczęsnego sługę do refleksji: «Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?» (J 18,22-23)

We wszystkich religiach istnieje złota zasada: «Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe». Jedynie Jezus nie wypowiada jej w formie zakazu: «Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie!» (Łk 6,31). Ta złota reguła stanowi fundament całej moralności. Komentując ten werset, Jan Chryzostom nas poucza: «Jest w tym coś więcej, bo przecież Jezus nie powiedział tylko ‘życzcie innym wszystkiego, co dobre’, lecz ‘czyńcie innym dobro’». Dlatego też nakaz Jezusa nie może pozostać jedynie życzeniem, ale musi przełożyć się na działanie.

«Błogosławieni jesteście wy, ubodzy. (…)»

Tekst Ewangelii (Łk 6,20-26): A On podniósł oczy na swoich uczniów i mówił: «Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże. Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni. Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie. Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą, i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom.

Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą. Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie. Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom.

Komentarz: Rev. D. Joaquim MESEGUER García (Rubí, Barcelona, Hiszpania)

«Błogosławieni jesteście wy, ubodzy. (…) Natomiast biada wam, bogaczom!»

Dzisiaj Jezus wskazuje, gdzie znajduje się prawdziwe szczęście. W wersji Łukasza, po błogosławieństwach następują przestrogi, które są bolesne dla tych, którzy nie akceptują nowiny o zbawieniu i zamykają się w samowystarczalnym i egoistycznym życiu. Poprzez błogosławieństwa i przestrogi Jezus wprowadza tzw. doktrynę dwóch dróg – drogi życia i drogi śmierci. Nie ma trzeciej, neutralnej opcji. Kto nie kroczy w stronę życia, idzie w stronę śmierci; kto nie podąża za światłem, żyje w mroku.

«Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże» (Łk 6,20). To błogosławieństwo stanowi podstawę wszystkich pozostałych, ponieważ ten, kto jest ubogi przyjmie królestwo Boże jako dar. Ten, kto jest ubogi, zdaje sobie sprawę z tego jakich rzeczy powinien być głodny i spragniony: nie dóbr materialnych, lecz Słowa Bożego; nie władzy, lecz sprawiedliwości i miłości. Ten, kto jest ubogi, zapłacze nad cierpieniami świata. Ten, kto jest ubogi wie, że Bóg jest całym jego bogactwem i przez to będzie niezrozumiany i prześladowany przez świat.

«Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą» (Łk 6,24). Ta przestroga również stanowi bazę dla wszystkich, które po niej następują. Kto jest bogaty i samowystarczalny, kto nie potrafi oddawać swojego majątku na służbę innym, zamyka się we własnym egoizmie i sam zapewnia sobie nieszczęście. Oby Pan nas wyzwolił z chęci wzbogacania się, podążania za obietnicami tego świata i wkładania serca w dobra doczesne. Oby Bóg nie pozwolił żebyśmy chełpili się pochlebstwami ludzkimi, ponieważ oznaczałoby to, że nasze serce należy do chwały tego świata, a nie Jezusa Chrystusa. Przydałoby nam się zapamiętać słowa św. Bazylego: «Kto pragnie miłować bliźniego jak siebie samego, nie powinien gromadzić niepotrzebnych rzeczy, które mogą być niezbędne dla innych».

 

«Idź, a od tej chwili już nie grzesz»

Tekst Ewangelii (J 8,1-11): Jezus natomiast udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich.

Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?». Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień». I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi.

Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. – Idź, a od tej chwili już nie grzesz!».

Komentarz: Rev. D. Jordi PASCUAL i Bancells (Salt, Girona, Hiszpania)

«Idź, a od tej chwili już nie grzesz»

Dzisiaj przyglądamy się w Ewangelii Miłosiernemu Obliczu Jezusa. Bóg jest Miłością, Miłością, która przebacza, Miłością, która lituje się nad naszymi słabościami, Miłością, która zbawia. Uczeni w Piśmie i faryzeusze «przyprowadzili do Niego kobietę, którą pochwycono na cudzołóstwie» (J 8,4) i pytają Pana: «A Ty co mówisz?» (J 8,5). Nie interesuje ich jednak podążanie za nauką Jezusa, ale możliwość oskarżenia go o łamanie Prawa Mojżeszowego. Nauczyciel jednak wykorzystuje tę okazję, aby pokazać, iż On przyszedł szukać grzeszników, podnosić upadłych, wzywać ich do nawrócenia i pokuty. I oto właśnie przesłanie Wielkiego Postu dla nas, ponieważ wszyscy jesteśmy grzesznikami i wszyscy potrzebujemy zbawczej łaski Boga.

Mówi się, że dzisiejszy świat zatracił poczucie grzechu. Wielu nie potrafi już odróżnić dobra od zła ani nie zna ich przyczyny. Tak samo można powiedzieć – w sposób pozytywny – że zatracono poczucie Miłości do Boga: Miłości, którą Bóg nas darzy, i – z naszej strony – wzajemności, o którą ta Miłość prosi. Kto kocha, nie obraża. Kto wie, że jest darzony miłością i przebaczeniem, miłością odpowiada na Miłość: «Zapytano Przyjaciela, jakie jest źródło miłości. Odpowiedział, że owo, w którym Ukochany obmył nas z naszych win» (Rajmund Llull).

Dlatego też, sensem nawrócenia i pokuty, właściwych dla Wielkiego Postu, jest stanąć twarzą w twarz z Bogiem, spojrzeć w oczy Pana na Krzyżu, pójść do Niego, żeby osobiście wyznać mu swoje grzechy w sakramencie Pokuty. I tak jak kobiecie z Ewangelii, Jezus powie i nam: «I Ja ciebie nie potępiam. – Idź, a od tej chwili już nie grzesz!» (J 8,11). Bóg wybacza, ale to wybaczenie niesie ze sobą pewien wymóg, pewne zobowiązanie: Nie grzesz więcej!

«Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity»

Tekst Ewangelii (J 12,20-33): A wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon [Bogu] w czasie święta, byli też niektórzy Grecy. Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go mówiąc: «Panie, chcemy ujrzeć Jezusa». Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi. A Jezus dał im taką odpowiedź: «Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec.

Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, wsław Twoje imię!». Wtem rozległ się głos z nieba: «Już wsławiłem i jeszcze wsławię». Tłum stojący [to] usłyszał i mówił: «Zagrzmiało!» Inni mówili: «Anioł przemówił do Niego». Na to rzekł Jezus: «Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was. Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie». To powiedział zaznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć.

Komentarz: Rev. D. Ferran JARABO i Carbonell (Agullana, Girona, Hiszpania)

«Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity»

Dzisiaj, w ostatnim etapie Wielkiego Postu, Kościół proponuje nam tę Ewangelię abyśmy byli dobrze przygotowani na Niedzielę Palmową oraz mieli świadomość nadchodzących wydarzeń, najważniejszych w życiu chrześcijańskim. Via Crucis (Droga Krzyżowa) dla chrześcijanina to via lucis (droga światła), umieranie to ponowne narodziny, i, co więcej, trzeba umrzeć aby naprawdę żyć.

W pierwszej części Ewangelii, Jezus mówi swoim Apostołom: «Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity» (J 12,24). Św. Augustyn komentuje to następująco: «Jezus nazywał Siebie ziarnem, które miało obumrzeć, aby następnie rozmnożyć się; musiał On umrzeć ze względu na niewiarę Żydów, aby dać plon wiary wszystkim narodom». Chleb Eucharystyczny, zrobiony z ziaren pszenicy rozmnaża się i łamie, aby był pożywieniem dla wszystkich chrześcijan. Męczeńska śmierć zawsze daje owoce; dlatego też „ten, kto kocha swoje życie”, paradoksalnie „traci je”. Chrystus umiera, aby dzięki swojej krwi dać owoce: my z kolei powinniśmy go naśladować, aby wraz z nim zmartwychwstać i dać owoc. Ile osób w ciszy oddaje swoje życie dla dobra bliźnich? Powinniśmy uczyć się w ciszy i pokorze stawać się ziarnem, które umiera, aby powrócić do Życia.

Ewangelia tej niedzieli kończy się wezwaniem do kroczenia w świetle Syna, który zostanie wywyższony nad ziemię: «A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie» (J 12,32). Musimy prosić dobrego Boga, aby było w nas tylko światło i aby nauczył nas rozwiewać wszelkie mroki. Teraz jest Boża chwila, nie straćmy jej! «Śpicie?, Czas, który został wam dany mija!» (św. Ambroży z Mediolanu). Nie możemy przestać być światłem w tym świecie. Tak jak księżyc otrzymuje swoje światło od słońca, my musimy odbijać światło Boga dla innych.

«Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony»

Tekst Ewangelii (Łk 18,9-14): Powiedział też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: «Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».

Komentarz: Fr. Gavan JENNINGS (Dublín, Irlandia)

«Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony»

Dzisiaj, Chrystus staje przed nami z dwoma meżczyznami, którzy w oczach “przypadkowego” obserwatora mogliby wyglądać na ludzi niemal identycznych, obaj znajdują się bowiem w tym samym miejscu i wykonują tę samą czynność: obaj «przyszli do świątyni, żeby się modlić» (Łk 18,10). Jednak pomimo zewnętrznych podobieństw, obaj mężczyźni w najgłębszych pokładach swej osobistej świadomości, różnią się zasadniczo: Pierwszy, faryzeusz, ma spokojne sumienie, podczas gdy drugi, celnik – poborca podatkowy – czuje się źle z powodu wyrzutów sumienia.

W naszych czasach skłonni jesteśmy uważać poczucie winy – wyrzuty sumienia – za coś bliskiego psychicznej aberracji. Niemniej, poczucie winy pozwala celnikowi wyjść ze Świątyni pokrzepionym, albowiem «Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten» (Łk 18,14). «Poczucie winy – pisał Benedykt XVI, kiedy jeszcze był kardynałem Raztingerem (“Świadomość i prawda”), – wstrząsa fałszywym spokojem sumienia i może być nazwane “protestem sumienia” zwróconym przeciwko mojemu samo-zadowolonemu istnieniu. Jest to dla człowieka równie niezbędne jak ból fizyczny, który oznacza cielesny niepokój w normalnym funkcjonowaniu».

Jezus nie każe nam myśleć, że faryzeusz nie mówi prawdy, kiedy stwierdza, że nie jest zdziercą, oszustem ani cudzołożnikiem i że pości, i oddaje pieniądze Świątyni (cf. Łk 18,11); i nie nakłania nas do myśli, że poborca podatkowy bredzi uznając siebie samego za grzesznika. Nie w tym rzecz. Raczej w tym, że «faryzeusz nie wie, iż on również jest winny. Ma sumienie całkowicie czyste. Ale “cisza sumienia” czyni go nieprzeniknionym wobec Boga i wobec ludzi, podczas gdy “krzyk sumienia” niepokojący celnika czyni go zdolnym do prawdy i miłości. Jesus może poruszyć grzeszników!» (Benedykt XVI).

«Nie ma innego przykazania większego od tych»

Tekst Ewangelii (Mk 12,28b-34): Zbliżył się także jeden z uczonych w Piśmie, który im się przysłuchiwał, gdy rozprawiali ze sobą. Widząc, że Jezus dobrze im odpowiedział, zapytał Go: «Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?» Jezus odpowiedział: «Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych».

Rzekł Mu uczony w Piśmie: «Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary». Jezus widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: «Niedaleko jesteś od królestwa Bożego». I nikt już nie odważył się więcej Go pytać.

Komentarz: Rev. D. Pere MONTAGUT i Piquet (Barcelona, Hiszpania)

«Nie ma innego przykazania większego od tych»

Dzisiaj, liturgia wielkopostna ukazuje nam miłość jako najgłębszy fundament spotkania z Bogiem: «Dusza nie może żyć bez miłości, zawsze pragnie coś kochać, gdyż powstała z miłości, gdyż Ja ją z miłości stworzyłem» (św. Katarzyna ze Sieny). Bóg jest wszechpotężną miłością, miłością bezgraniczną, miłością ukrzyżowaną: «To właśnie w krzyży możemy kontemplować tę prawdę» (Benedykt XVI). Ta Ewangelia to nie tylko samoobjawienie tego jak Bóg – w swoim Synu – chce być kochany. Poprzez przykazanie z Księgi Powtórzonego Prawa: «Będziesz miłował2Pana, Boga twojego» (Pwt 6,5) y inne z Księgi kapłańskiej: «będziesz miłował bliźniego jak siebie samego» (Kpł 19,18) Jezus doprowadza do pełni Prawo. On kocha Ojca, jak Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego jak Słowo, które stało się ciałem; tworzy nową Ludzkość synów Boga, braci którzy miłują się miłością Syna.

Wezwanie Jezusa do komunii y misji domaga się udziału w jego własnej naturze, do intymności w którą trzeba wejść. Jezus nie domaga się nigdy bycia metą naszej modlitwy i miłości. Dziękuje Ojcu i żyje nieustannie w Jego obecności. Misterium Chrystusa przyciąga ku miłości Boga – niewidzialnego i nieosiągalnego – podczas gdy jednocześnie jest drogą do rozpoznania, prawdą w miłości, i życiem dla braci widzialnych i obecnych. Najcenniejsze nie są ofiary spalane na ołtarzu, tylko Chrystus, który spala się jako jedyna ofiara y żertwa abyśmy w Nim byli jednym ołtarzem, i jedną miłością.

To zjednoczenie świadomości i miłości tkane przez Ducha Świętego pozwala by Bóg miłował się w nas; by wykorzystywał nasze zdolności, i udzielał siły miłowania jak sam Chrystus, jego miłością ojcowską i bratnią. To co Bóg zjednoczył w miłości, człowiek nie może tego rozdzielić. To jest właśnie wielkość tego, który podda się Królestwu Bożemu: miłość do drugiego nie jest już przeszkodą, a uniesienie pozwalające kochać jedynego Boga i całą masę braci.

«A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże»

Tekst Ewangelii (Łk 11,14-23): Raz wyrzucał złego ducha [u tego], który był niemy. A gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić i tłumy były zdumione. Lecz niektórzy z nich rzekli: «Przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy». Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba. On jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: «Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i szatan z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy, to przez kogo je wyrzucają wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże. Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, zabierze całą broń jego, na której polegał, i łupy jego rozda. Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza.

Komentarz: Rev. D. Josep GASSÓ i Lécera (Ripollet, Barcelona, Hiszpania)

«A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże»

Dzisiaj, w głoszonym słowie, wraca na nowo postać diabła: «Raz wyrzucał złego ducha [u tego], który był niemy» (Łk 11,14). Za każdym razem, gdy teksty mówią nam o demonach, czujemy się troszkę nieswojo. Jest pewne, że zło istnieje, i że ma korzenie tak głębokie, że nie potrafimy wyeliminować go całkowicie. Także jest prawdą to, że zło posiada bardzo szerokie spektrum: wciąż „pracuje” i nie możemy w żaden sposób go zdominować. Jednak Jezus przyszedł walczyć z tymi siłami zła, z demonem. On jedynie może go wyrzucić.

Oskarżono i posądzano Jezusa: demon jest w stanie osiągnąć wszystko. Podczas gdy lud się zdumiewał tym, czego dokonywał Jezus, «niektórzy z nich rzekli: «Przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy» (Łk 11,15).

Odpowiedź Jezusa ukazuje absurdalność oskarżeń tych, którzy mu je zarzucają. Przy okazji, ta odpowiedź jest dla nas wezwaniem do jedności, do siły, którą pociąga za sobą jedność. W przeciwieństwie – rozbicie – jest zaczynem zła i zniszczenia. Mówiąc jaśniej, jest jednym ze znaków zła jest rozbicie i niezrozumienie jeden drugiego. Na nieszczęście, współczesny świat jest naznaczony tego typu duchem zła, który to przeszkadza w zrozumieniu się i uznaniu jednych przez drugich.

Było by dobrze, gdybyśmy przemedytowali nasz współudział w tym “wyrzucaniu złych duchów”, czy też wyrzucaniu zła. Zapytajmy się: robię wszystko co w mojej mocy, aby Pan, mógł wyrzucić zło z mego wnętrza? Ponieważ «z serca bowiem pochodzą złe myśli» (Mt 15,19). Odpowiedź osobista jest bardzo ważna, można powiedzieć, konieczna współpraca na poziomie osobistym.

Niech Maryja, wstawia się u Jezusa, swego ukochanego Syna, aby usunął z naszego serca i ze świata wszelkie przejawy zła (wojny, terroryzm, złe traktowanie, wszelkie przejawy przemocy). Maryjo, Matko Kościoła i Królowo Pokoju, módl się za nami!

«Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków (…) ale wypełnić»

Tekst Ewangelii (Mt 5,17-19): W owym czasie Jezus rzekł do uczniów: «Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim».

Komentarz: Rev. D. Vicenç GUINOT i Gómez (Sant Feliu de Llobregat, Hiszpania)

«Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków (…) ale wypełnić»

Dzisiejsze czasy charakteryzują się wielkim szacunkiem dla rozmaitych religii. Wszystkie one wyrażają poszukiwanie transcendencji ze strony człowieka, poszukiwania czegoś więcej, rzeczywistości nieprzemijającej. W przeciwieństwie do chrześcijaństwa, które zanurzone jest w judaizmie, gdzie sytuacja jest odwrotna: to Bóg jest tym, który poszukuje człowieka.

Jak nam przypomniał Jan Paweł II, Bóg pragnie zbliżyć się do człowieka, Bóg chce skierować do niego swoje słowo, pokazać mu swe oblicze, gdyż szuka z człowiekiem intymności. To staje się faktem w Narodzie Wybranym, naród wybrany przez Boga aby mógł mu przekazać swoje słowo. To właśnie to, czego doświadczył Mojżesz, gdy mówi: «Bo któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak Pan, Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy?» (Pwt 4,7). A psalmista wyśpiewuje, że «Obwieścił swoje słowa Jakubowi, Izraelowi ustawy swe i wyroki. Żadnemu narodowi tak nie uczynił: o swoich wyrokach ich nie pouczył» (Ps 147, 19-20).

Jezus, więc, swoją obecnością dopełnia pragnienie Boga przybliżenia się do człowieka. Dlatego mówi, «nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić» (Mt 5,17). Przychodzi ubogacić i oświecić. Aby ludzie poznali prawdziwe oblicze Boga i mogli wejść z Nim w intymną relację.

W tym sensie, lekceważenie przykazań Boga, choćby najmniejszych, pociąga za sobą rachityczne poznanie samego Boga, i dlatego taki będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. Tak jak mówi św. Teofil z Antiochii, «Bóg jest dostrzegalny przez tych, którzy mogą go zobaczyć; wystarczy mieć jedynie otwarte oczy ducha (…), jednakże niektórzy mają je zamglone».

Starajmy się więc na modlitwie, podążać z wielką wiarą za wszystkimi przykazaniami Pana. W ten sposób osiągniemy tę głęboką intymność z Nim, i co więcej, będziemy wzięci za tych największych w Królestwie Niebieskim.

 

Ulitował się nad tym sługą

Tekst Ewangelii (Mt 18,21-35): Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?» Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.

Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: „Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam”. Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował.

Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: „Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie”. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu».

Komentarz: Rev. D. Enric PRAT i Jordana (Sort, Lleida, Hiszpania)

«Ulitował się nad tym sługą (…) dług mu darował»

Dzisiaj, Ewangelia wg św. Mateusza zaprasza nas do refleksji na temat tajemnicy przebaczenia, proponując nam porównanie zachowania Boga i ludzi jeśli chodzi o przebaczanie.

Człowiek ma czelność mierzyć i prowadzić rachunki co do własnej wielkoduszności w przebaczaniu: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?» (Mt 18,21). Piotrowi wydaje się, że siedem razy to już dużo, że jest to może maksimum tego, co jesteśmy w stanie znieść. Ale jak dobrze się przyjrzymy, to Piotr wydaje nam się wspaniałomyślny w porównaniu z człowiekiem z przypowieści, który spotkawszy swojego znajomego, który był mu winien sto denarów, «chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!”» (Mt, 18, 28), nie słuchając jego błagania i obietnicy, że zapłaci.

Podsumowując, człowiek albo odmawia przebaczenia, albo dokładnie liczy koszty w zamian za nie. Doprawdy, kto by powiedział, że otrzymamy od Boga przebaczenie ponawiane bez końca i bez granic. Przypowieść mówi: «Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował» (Mt 18,27). A dług był bardzo duży.

Ale przypowieść, którą omawiamy, kładzie nacisk na styl w jakim Bóg udziela przebaczenia. Po przywołaniu do porządku swojego opieszałego dłużnika i pokazaniu mu powagi sytuacji, zmiękł nagle za sprawą jego skruszonej i pokornej prośby: «sługa upadł przed nim i prosił go: „Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam”. Pan ulitował się…» (Mt 18,26-27). Ta sytuacja uwypukla to, co każdy z nas wie z własnego doświadczenia i z głęboką wdzięcznością: że Bóg bezgranicznie przebacza żałującemu i nawróconemu. Negatywne i smutne zakończenie tej przypowieści mimo wszystko oddaje hołd sprawiedliwości i ukazuje prawdziwość innej wypowiedzi Jezusa: «Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie”» (Łk 6,38).

 

«Nie róbcie z domu mego Ojca targowiska»

Tekst Ewangelii (J 2,13-25): Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!» Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie.

W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: «Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?» Jezus dał im taką odpowiedź: «Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo». Powiedzieli do Niego Żydzi: «Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?» On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.

Kiedy zaś przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym, wielu uwierzyło w imię Jego, widząc znaki, które czynił. Jezus natomiast nie zwierzał się im, bo wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje.

Komentarz: Rev. D. Lluís RAVENTÓS i Artés (Tarragona, Hiszpania)

«Nie róbcie z domu mego Ojca targowiska»

Dzisiaj, w atmosferze zbliżających się świąt wielkanocnych, w świątyni wydarzyło się coś niecodziennego. Jezus wyrzucił ze świątyni woły handlarzy, poprzewracał stoły bankierów i powiedział sprzedawcom gołębi: «Weźcie to stąd. Nie róbcie z domu mego Ojca targowiska» (J 2,16). I podczas gdy woły i baranki biegły po ulicy, uczniowie odkryli nowe oblicze duszy Jezusa: gorliwość o dom Ojca, gorliwość o świątynię Boga.

Świątynia Boga przemieniona w targowisko, co za okropność! Musiało zacząć się od drobiazgów. Jakiś pasterz wszedł, żeby sprzedać baranka, jakaś staruszka chciała zarobić parę groszy sprzedając gołębie… i tak coraz więcej. Tak, że autor Pieśni nad Pieśniami wzywał: «Schwytajcie nam lisy, małe lisy, co pustoszą winnice» (Pnp 2,15). Ale kto zwracał na to uwagę? Świątynia była jak rynek w dzień targowy.

— Ja także jestem świątynią Boga. Jeśli nie pilnuję małych lisów: dumy, lenistwa, obżarstwa, zazdrości, skąpstwa, wszystkich odmian egoizmu, to dostają się one do wnętrza i niszczą wszystko. Dlatego Pan nas alarmuje: «Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!» (Mk 13,37).

Czuwajmy! Żeby niedbalstwo nie zaatakowało naszej świadomości: «Niezdolność do przyznania się do winy jest najgroźniejszą formą duchowego spustoszenia jaką możemy sobie wyobrazić, bo sprawia, że ludzie są niezdolni do stawania się lepszymi» (Benedykt XVI).

Czuwać? – Staram się to robić każdego wieczora. Obraziłem kogoś? Czy moje intencje są czyste? Jestem gotów wypełniać zawsze i we wszystkim wolę Boga? Pozwoliłem na jakieś przyzwyczajenie, które może być niemiłe Panu? Ale o tej godzinie jestem zmęczony i wygrywa sen.

— Jezu, Ty, który znasz mnie do głębi, który wiesz dobrze co jest we wnętrzu każdego człowieka, spraw bym rozpoznał moje braki, daj mi siłę i odrobinę tej Twojej gorliwości, abym wyrzucił ze świątyni wszystko to, co oddala mnie od Ciebie.

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com